Konkurencji nie przestraszyła gigantyczna strata w wysokości 6 miliardów dolarów spowodowana przez tradera nowojorskiego banku inwestycyjnego JPMorgan Chase, z racji imponujących co do skali transakcji zwanego „londyńskim wielorybem". Bruno Iksil, bo o niego chodzi, grał na instrumentach pochodnych bazujących na kredytach.
Od tego czasu minęło dziewięć miesięcy. Teraz tacy rywale JPMorgan Chase, jak Bank of America, czy Morgan Stanley kuszą klientów jedną z głównych strategii „londyńskiego wieloryba".
Analitycy banku Morgan Stanley wśród 13 czołowych opcji inwestycyjnych na przyszyły rok zapowiadają, że będą obstawiać iż koszty derywatów kredytowych chroniących przed stratami na rynku obligacji śmieciowych będą rosnąć w relacji do instrumentów o ratingu inwestycyjnym. Ich zdaniem żółwie tempo rozwoju gospodarczego spowoduje więcej bankructw firm.
We wrześniu ta różnica między obligacjami śmieciowymi a mającymi rating inwestycyjny była najmniejsza od czternastu miesięcy, a teraz będzie postępować dekompresja, czyli różnica ta ma się powiększać. Dlatego także Kravi Gupta z Bank of America, w nocie do inwestorów rekomenduje im udział w tej strategii.
Taką grę uprawiał też Bruno Iksil z JPMorgan Chase. Wprawdzie były szef tego banku Jamie Dimon uznał tę strategię za błędną moda na nią wróciła, gdyż do zajmowania ryzykownych pozycji traderów zachęca polityka Rezerwy Federalnej polegająca na utrzymywaniu stóp procentowych na jak najniższym poziomie. Z tego powodu rentowność obligacji śmieciowych była w październiku rekordowo niska i wynosiła 6,84 proc.