Jeśli chcemy, wchodząc do strefy euro, mieć relację długu publicznego do PKB poniżej 40 proc., to możemy to osiągnąć w 2023 r., trzymając się 1-procentowego średniookresowego celu w naszej polityce fiskalnej – powiedział w rozmowie z „Rz" minister finansów Jacek Rostowski.
Ekonomiści zgadzają się, że stabilność finansów publicznych to ważne, jeśli nie najważniejsze kryterium, jakie Polska powinna wypełnić, starając się o przyjęcie wspólnej waluty. Ale Bruksela nie wymaga od nas aż tak dużego ograniczenia zadłużenia państwa.
– Zapewnienie stabilności finansów publicznych jest istotnym warunkiem funkcjonowania w strefie euro, ale nie jest warunkiem formalnym – przypomina Cezary Wójcik, profesor SGH. W traktacie z Maastricht zapisano, że kryterium fiskalne, jakie musi spełnić kraj starający się o wejście do eurolandu, to dług publiczny poniżej 60 proc. PKB i deficyt sektora finansów publicznych mniejszy niż 3 proc. PKB.
Wójcik dodaje, że punktowe wypełnienie kryterium fiskalnego nie wystarczy, abyśmy w eurolandzie czuli się bezpiecznie. – Bardziej istotną kwestią w naszych przygotowaniach do zamiany złotego na euro w przyszłości jest stworzenie reguł fiskalnych, które sprawią, że dług będzie stabilny w dłuższym czasie – mówi ekonomista. Jego zdaniem służyć może temu stała reguła wydatkowa. Jak przekonuje MF, jej ostateczny kształt ma być gotowy jeszcze w tym roku.
Zdaniem części ekonomistów narzucenie sobie dodatkowych, bardziej restrykcyjnych ram fiskalnych to dobry pomysł. – Choć istnieje też obawa, że mnożenie wewnętrznych kryteriów będzie służyć opóźnianiu decyzji o rozpoczęciu negocjacji w sprawie wejścia Polski do strefy euro – mówi ekonomista, uczestnik debat o euro.