Tak jak w przypadku innych wschodzących gospodarek w ostatnich kilku latach zdarzało się, że kursami ich walut i rentownościami obligacji wstrząsały działania Zachodu i tamtejszych banków centralnych: amerykańskiej Rezerwy Federalnej i Europejskiego Banku Centralnego (EBC).
Od 2008 r., w trzech odsłonach programu ilościowego luzowania polityki pieniężnej (quantitative easing -QE) przez Fed, w obligacje rynków wschodzących ulokowano ponad 66 miliardów dolarów, wskazują dane Emerging Portfolio Fund Research (EPFR). Jednak, kiedy wydawało się, że we wrześniu Fed zacznie ograniczać skup obligacji pieniądze zaczęły odpływać.
Jeszcze ważniejszy dla wschodzącej Europy jest Europejski Bank Centralny. Wiele zachodnioeuropejskich banków jest obecnych w tym regionie, a ich spółki zależne mają skłonność do korzystania z ich finansowania. Oznacza to, że każdy mechanizm uruchomiony dla banków ze strefy euro, m.in. taki jaki tanie długoterminowe pożyczki (LTRO), powoduje napływ większych funduszy do Europy Środkowo-Wschodniej.
Niektórym krajom jak Brazylia, czy Chiny bez większego uszczerbku udało się przetrwać globalny kryzys gospodarczy, ale takie państwa Europy Środkowo-Wschodniej jak Polska i Czechy nie miały takiego szczęścia, twierdzi Dina Ahmad, strateg BNP Paribas zajmująca się tym regionem. W ostatnich pięciu latach produkt krajowy brutto rósł tam w średniorocznym tempie 1,5 proc. w porównaniu z 6,5-proc. tempem w okresie poprzednich pięciu lat, wskazują dane Capital Economics.
Innym problemem w równoważeniu rachunków obrotów bieżących jest to, iż zagraniczni inwestorzy nie reinwestują zysków, co w niektórych przypadkach stanowi nawet 7 proc. PKB, szacują analitycy francuskiego banku Societe Generale. „Wewnętrzna polityka pieniężna, czy fiskalna nie wydają się być w tym przypadku efektywnym narzędziem, jeśli jakiś kraj stara się skorygować nierównowagę zewnętrzną" - napisali specjaliści tej instytucji.