Co łączy Apple, Microsoft, Google i Cisco? To firmy z branży IT, garażowo-korporacyjne przedsiębiorstwa z mniej lub bardziej wizjonerskimi szefami. Ich wspólną cechą, o której się za często nie mówi jest unikanie płacenia podatków.
Kreatywny jak księgowy Apple
Liderzy najnowszych technologii są także prawdziwymi liderami obchodzenia fiskusa. Rozbijanie struktur firmowych na szereg wzajemnie powiązanych spółek, przenoszenie siedzib kierownictwa do krajów o niższych stawkach podatkowych, prowadzenie kont w rajach podatkowych, czyli mikro państwach, w których nie ponosi się żadnych kosztów za biznes, przeplatanie opłat za towary razem z płatnościami za własność intelektualną – prawnicy i księgowość gigantów IT są bardzo kreatywnymi działami. Wszystko po to, by w kraju zapłacić jak najmniej, by w kieszeni prezesów zostało sporo gotówki. O wiele więcej niż potrzeba na spektakularne zakupy w rodzaju 19 mld dolarów za WhatsApp, które wyłożył Facebook.
Wystarczy księgować przychody firmy jako zagraniczne, nawet gdy działa się na rodzimym rynku. Apple utrzymuje szereg powiązanych ze sobą firm, które stanowią płaszcz ochronny dla dalszego unikania opodatkowania. Taka firma jest zarejestrowana w Irlandii, ale nie jest rezydentem podatkowym tego kraju, ponieważ kierownictwo znajduje się w innym miejscu. W rezultacie omija się w jak największym stopniu główny rynek działalności, jakim dla Apple są Stany Zjednoczone i płaci o wiele niższe niż trzeba podatki. Z podobnego wybiegu skorzystał Amazon otwierając na początku lat 90. XX wieku swoją działalność. Na siedzibę wybrano położony na skraju ogromnego terytorium USA stan Waszyngton, ponieważ miał on stosunkowo niewielką liczbę ludności. Z tego powodu statystycznie niewielki procent przyszłych klientów Amazonu należał do mieszkańców stanu, w którym firma miała centralę, a to pozwalało na płacenie o wiele niższych podatków.
Sposoby naprawy systemu
Sposób na podatkowych oszustów proponowała już w 2010 roku Francja. Postulowano wprowadzenie specjalnego Google-podatku, który miał polegać na opodatkowaniu internetowych reklam. W takim rozwiązaniu widziano także sposób na podreperowanie kondycji tradycyjnych gazet, które wciąż nie potrafią pozbierać się po tym, jak internet przejmuje ich czytelników. Pomysł w pierwotnej formie upadł, ponieważ uderzyłby nie tylko w Google, ale i rodzime, francuskie przedsiębiorstwa. Nowa ekipa prezydenta Francji, Francois Hollande'a pracuje nad propozycją regulacji, które nakładałyby obowiązek płacenia za zbieranie danych o użytkownikach. Skoro ludzie korzystający z usług Google czy Facebooka, przekazują firmom swoje dane, oddają do dyspozycji konkretną wartość przeliczalną na pieniądze. Alternatywna propozycja uderzająca w firmy IT zakładałaby opłaty za komercyjne wykorzystanie tekstów pochodzących z internetu. Taki podatek służyłby wydawcom prasy i w założeniu pomagał zachować drukowanym mediom konkurencyjność wobec sieci.
Giganci się bronią
Google i spółka tłumaczą się, że przecież nic złego nie robią, płacą każdy wymagany grosz podatków i na dodatek rozbudowują światowe rynki pracy zatrudniając mieszkańców Unii Europejskiej. Wskazują także na fakt, że ich działalność pomaga mniejszych przedsiębiorstwom zainstnieć w sieci i dotrzeć do klientów w o wiele prostszy sposób niż poza internetem. Nie zmienia to jednak faktu, że straty z niepłacenia podatków idą już w miliardy dolarów. Co więcej, raport Biura Dziennikarstwa Śledczego, niezależnej organizacji z Londynu, z marca 2014 roku informuje, że giganci IT wymienieni na początku artykułu dysponują łącznie 163 miliardami dolarów ulokowanymi w amerykańskich obligacjach. Według obliczeń Apple, Cisco, Microsoft i Google zgromadziły łącznie 39 mld dolarów w papierach dłużnych amerykańskich rządowych agencji, a pozostałe 124 mld w rządowych obligacjach. Stawia je to na 14. miejscu pod względem zagranicznych inwestycji w obligacje Stanów Zjednoczonych – trzymają razem więcej niż Norwegia, czy Singapur. Wielka czwórka niepłacących gromadzi dodatkowo 255 mld dolarów w aktywach zagranicznych, które, po sprowadzeniu na amerykański grunt, wygenerowałyby 89 mld dolarów wpływów podatkowych (przy korporacyjnej stawce podatków 35 proc.). Odpowiada to 17 proc. deficytu budżetowego USA planowanego na 2014 rok.