Gdy zachodni menedżer zatrudniony w zarządzie jednej z dużych rosyjskich spółek wydobywczych w połowie stycznia wracał po urlopie wraz z rodziną do Rosji, został zatrzymany na moskiewskim lotnisku. Okazało się, że powodem zatrzymania były mandaty na łączną kwotę tysiąca dolarów, które „zarobił" kierowca jego służbowego auta.
Rodzinie pozwolono na wjazd, ale menedżer spędził kilkanaście godzin na lotnisku, zanim został deportowany. Na szczęście na krótko, bo dzięki interwencji rosyjskiego pracodawcy z powrotem dostał służbową wizę.
Deportacja za mandat
Ten i kilka innych podobnych przypadków opisuje agencja Bloomberga, zwracając uwagę na obawy zagranicznych firm działających w Rosji i pracujących tam cudzoziemskich menedżerów, tzw. ekspatów. Według danych agencji od końca minionego roku niemal tysiącu z nich cofnięto służbowe wizy wraz z pozwoleniem na pracę z powodu drobnych przewinień typu mandat za przekroczenie prędkości, niewłaściwe parkowanie czy grzywna za palenie w niedozwolonym miejscu.
– Wystarczały czasem dwa mandaty za przekroczenie prędkości, by zatrzymać cudzoziemca na granicy i wstrzymać mu wizę – twierdzi w rozmowie z Bloombergiem Alexis Rodzianko, szef Amerykańskiej Izby Handlowej w Moskwie, która reprezentuje interesy ok. 800 amerykańskich firm.