Jérôme Kerviel trafił na pierwsze strony gazet w styczniu 2008 r. Zatrudniony w Societe General finansista, o którym mało kto wtedy słyszał, z dnia na dzień stał się sławny dorabiając się przydomku „oszust stulecia". Jak się później dowiedzieliśmy, Kerviel przez lata dokonywał transakcji, których nikt w banku nie autoryzował. Tuż przed ujawnieniem afery ich wartość osiągnęła zawrotną kwotę 50 mld euro. Kiedy sprawa w końcu wyszła na jaw, bank desperacko starał się pozbyć zakupionych aktywów. Wyprzedaż trwała przez 3 dni, księgi zostały wyczyszczone, a końcowy rachunek – akurat wtedy panował bessa na rynku – zamknął się kwotą 4,9 mld euro na minusie.
Jérôme Kerviel stanął przed sądem i przez ostatnie kilka lat zwiedził wszystkie możliwe instancje. Pierwszy wyrok usłyszał w 2010 r., kiedy francuski sąd wydał wyrok skazujący na 5 lat więzienia w tym na 2 lata w zawieszeniu. Dodatkowo Kerviel otrzymał nakaz wyrównania poniesionych strat, co w praktyce oznaczało, że jest winny swojemu byłemu już wtedy pracodawcy 4,9 mld euro. Dwa lata później sąd drugiej instancji podtrzymał wyrok i francuzowi pozostało już tylko odwołanie do Sądu Kasacyjnego, co również nie przyniosło oczekiwanego skutku. W połowie marca bieżącego roku sąd wydał ostateczny wyrok i Jérôme Kerviel powędrował do więzienia.
Nie zagrzał tam jednak zbyt długo. Po prawie pięciu miesiącach odsiadki – jak poinformował dzisiaj jego adwokat - wyjdzie na wolność. Kara więzienia zostanie zamieniona na dozór elektroniczny i już od poniedziałku Karviel opuści zakład karny. Jak informuje rzeczniczka sądu apelacyjnego Magali Josse, finansista będzie mógł swobodnie poruszać się w weekendy i w ciągu dnia w dni powszednie - podała agencja Associated Press. Zgodnie z warunkami o dozorze elektronicznym w tygodniu noce Kerviel będzie musiał spędzać w domu.