Reklama
Rozwiń
Reklama

Polski rząd korzysta z sytuacji na świecie

Do 2,3 proc. spadła w środę rentowność polskich dziesięcioletnich papierów skarbowych. To najniższy poziom w historii.

Aktualizacja: 08.01.2015 09:12 Publikacja: 08.01.2015 04:23

Do 2,3 proc. spadła w środę rentowność polskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych.

Do 2,3 proc. spadła w środę rentowność polskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych.

Foto: Fotorzepa/Mateusz Pawlak

Ta sytuacja tylko w niewielkim stopniu wynika z czynników lokalnych. W głównej mierze jest skutkiem tego, co się dzieje na światowych rynkach.

– Drastyczny spadek cen ropy podkopuje oczekiwania na podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. W efekcie widzimy znaczące umocnienie na rynku długu zarówno za oceanem, jak i w Europie – tłumaczy Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

W środę za baryłkę ropy Brent płacono już nieco ponad 50 dol., a ropa WTI staniała do 47,2 dol. W reakcji na te zniżki dochodowość amerykańskich dziesięciolatek spadła poniżej 2 proc., a niemieckich wynosi już mniej niż 0,5 proc.

– W ślad za rynkami rozwiniętymi zyskują też polskie rządowe papiery dłużne, a ich rentowność spada do historycznych minimów – mówi Benecki.

Zdaniem ekonomisty oprocentowanie obligacji zbliża się już do dna, a wszystko wskazuje, że zostanie ono osiągnięte w momencie rozpoczęcia w strefie euro programu skupu obligacji przez Europejski bank Centralny.

Reklama
Reklama

Szybki powrót do wyższych poziomów rentowności nastąpi jednak nieprędko. Zdaniem Beneckiego deflacja, którą mamy w Polsce od lipca, utrzyma się dłużej, niż wcześniej sądzono – przynajmniej do połowy roku.

– Ujemny wskaźnik wzrostu cen w połączeniu z niską inflacją w USA i strefie euro może oznaczać brak radykalnego odejścia od rynków długu – uważa główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

Na wieść o historycznie niskim oprocentowaniu obligacji skarbowych ręce zaciera z pewnością minister finansów.

– Każdy szef resortu cieszyłby się z tak niskich rentowności obligacji, bo to oznacza znacząco niskie koszty obsługi nowego długu – mówi Mirosław Gronicki, były minister finansów.

Jeszcze stosunkowo niedawno, bo trzy lata temu, pożyczaliśmy ze średnią rentownością na poziomie 5,5 proc. Obecnie przeciętnie jest to poniżej 2 proc. (obligacje dwuletnie i pięcioletnie mają odpowiednio niższe rentowności).

– Oznacza to, że mamy niemal trzykrotnie niższe koszty obsługi zadłużenia. Przy pożyczaniu brutto kwot rzędu 150 mld zł rocznie to ogromna różnica – podkreśla Gronicki.

Reklama
Reklama

Rafał Benecki uważa, że resort finansów będzie chciał wykorzystać dogodną sytuację i wyemituje już na początku roku możliwie dużo obligacji. To pozwoli z wyprzedzeniem zabezpieczyć potrzeby pożyczkowe na cały rok.

Co do zasady ministerstwo zawsze buduje na początku roku poduszkę płynnościową. Według planu finansowania potrzeb pożyczkowych w pierwszym kwartale 2015 r.

MF chce zorganizować pięć, sześć przetargów na rynku krajowym na kwotę 25–30 mld zł. Tak wyjątkowo sprzyjające warunki mogą sprawić, że kwoty te będą większe.

Mirosław Gronicki przestrzega jednak, że należy być w tej kwestii bardzo ostrożnym. – Ponieważ nie mamy większych problemów, a parametry makroekonomiczne są przyzwoite, resort finansów powinien raczej wykorzystać tę sytuację do minimalizowania kosztów odsetkowych sprzedawanych obligacji aniżeli sprzedawać maksymalnie duże pakiety – uważa ekonomista.

– Przesadnie duża emisja nie jest dobrze widziana przez rynek. Dlatego trzeba poszukać złotego środka – podkreśla były minister finansów.

Finanse
Trump do Putina: Kopmy razem kryptowaluty w Zaporożu
Finanse
Odblokować energetyczne inwestycje
Finanse
Grono rynkowych guru jest szerokie, a jego granice cały czas się poszerzają
Finanse
Era AI to dla nas być albo nie być
Materiał Partnera
Warto skorzystać z nowoczesnych form finansowania aut dostawczych
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama