Za 1 dolara płacono we wtorek po południu 65,6 rubli. Kurs był więc w pobliżu najmocniejszego poziomu od wiosny 2020 r. To był jednak kurs oficjalny, podtrzymywany m.in. działaniami banku centralnego i ograniczeniami w transferze środków walutowych. Osoby fizyczne nie mogą zabierać ze sobą więcej niż równowartość 10 tys. dol. za granicę. Z kont walutowych założonych przed 9 marca 2022 r. można do września transferować również do 10 tys. dol. Ograniczenia w obrocie walutami przyczyniły się do powstania ich czarnego rynku. Oferty sprzedaży obcych walut można znaleźć choćby na portalu Telegram. Na początku tygodnia proponowano w nich sprzedaż amerykańskiej waluty po kursie wynoszącym od 73 rubli do 75 rubli za 1 dol.

– Banki albo nie mają obcej waluty, albo sprzedają ją po fatalnym kursie. Musisz też naprawdę ufać systemowi, by u nich wymieniać walutę – stwierdził w rozmowie z agencją Bloomberga Boris, 35-letni mieszkaniec Moskwy.

Bloomberg opisał dokonaną przez niego transakcję czarnorynkowego zakupu dolarów. By dostać dolary, skontaktował się on z botem w jednym z portali. Przesłał ruble na wskazane konto i w zamian dostał kod kreskowy pozwalający mu otworzyć skrytkę, w której złożono dolary. Nielegalny handel walutami korzysta więc ze zdobyczy technologicznych.

Zwykli Rosjanie w małym stopniu zyskują na tym, że oficjalny kurs rubla jest silny. – To tak jak próbować udowodnić komuś, że Związek Sowiecki jest silniejszy od USA, pokazując mu w 1982 r. nagłówek z „Izwiestii” mówiący, że 1 dolar kosztuje tylko 64 kopiejki. Zgodziłbym się z taką argumentacją, jeśliby ktoś rzeczywiście kupił dolara za 64 kopiejki – wskazuje Siergiej Chestanow, profesor finansów i zarazem doradca prezesa rosyjskiego domu maklerskiego Odkrytie.

Czytaj więcej

Kreml chce związać kurs rubla z notowaniami złota