Gibczyński zaznaczył, że złe długi bolą banki i firmy pożyczkowe. - To największy koszt jaki ponosi firma. Uruchomić kilka milionów złotych w pożyczkach to nie problem. Problemem jest je odzyskać – stwierdził.
- My mamy na to kilka etapów. Najpierw potwierdzamy, że osoba, która stara się o kredyt konsumencki jest właśnie tą osobą. Jeżeli jesteśmy tego pewni przystępujemy do złożonej metodyki obliczenia prawdopodobieństwa niespłacalności pożyczek. Badamy ok. 400 zmiennych. Na podstawie tego nasze automaty podejmują decyzję jak wysokie jest prawdopodobieństwo, że klient nie spłaci pożyczki – tłumaczył.
Gibczyński przyznał, że na tym interesie można zarobić, ale droga do zysku jest długa. - Jeżeli firma ma dobrze spięte procesy, działa w sposób zachowawczy to można mówić o 25-30 proc. rentowności od inwestycji – oszacował.
Gość zdradził, że jego biznes powstał jako alternatywa do lokowania środków. - Miesiąc temu udało mi się sfinalizować umowę z zewnętrznym inwestorem, co dało wiatru w skrzydła – mówił.
Ostatnio pojawił się rejestr KNF, który obliguje instytucje pożyczkowe, aby się do niego wpisać. Obecnie na polskim rynku jest 360 podmiotów, z czego ponad 80 to segment online.
- Większość podmiotów offline to mali gracze, którzy lokalnie uruchamiają pożyczki. Ogólnopolskich podmiotów działających w offline jest może 5. Istotnych graczy w online jest 20. Mam nadzieję, że zostaną tylko podmioty profesjonalne. W perspektywie kilku lat powinno zostać 5-10 podmiotów w online. Nie przewiduję konsolidacji, tylko wykruszenie się tych, którzy nie wytrzymają - tłumaczył Gibczyński.