– Lepsze to, niż gdybyśmy mieli nie wykorzystać unijnych funduszy – podkreśla Jerzy Kwieciński, były wiceminister rozwoju regionalnego. Do końca 2009 r. wypłacono beneficjentom ponad 35 mld zł, czyli 107 proc. wsparcia z UE w ramach funduszy na lata 2004 – 2006 – wynika z ostatnio przedstawionej informacji Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Koniec grudnia to ostateczny termin, by rozliczać dotowane projekty. Tak duże wydatki mogą cieszyć, problem w tym, że refundacja z Brukseli – jak zaznacza resort rozwoju – może sięgnąć tylko 100 proc. zaplanowanej pomocy. Jak wynika z obliczeń „Rz” nadwyżka wydatków sięga ok. 2,4 mld zł.
[wyimek]5,9 proc. wydaliśmy do końca ubiegłego roku z 67,3 mld euro unijnej pomocy na lata 2007 – 2013 [/wyimek]
– Takie nadwyżki w wydatkach zostały pokryte z budżetu państwa – mówi Leszek Wojtasiak, marszałek województwa wielkopolskiego. Największe „nadwydatkowanie”, aż o 30 proc., czyli ok. 1,3 mld zł, dotyczyło programu „Transport”, skąd współfinansowane były przede wszystkim projekty drogowe i kolejowe. Sporo też została przekroczona pula pomocy w programie rozwoju regionalnego – o ok. 900 mln zł (7,7 proc.). – Chodziło przede wszystkim o projekty infrastrukturalne – dodaje Wojtasiak.
Taka sytuacja to wynik silnych wahań kursu złotego wobec euro. Pomoc z UE na lata 2004 – 2006 to 8,6 mld euro. Jeszcze we wrześniu 2008 r. w przeliczeniu na naszą walutę było to ok. 31,4 mld zł. Jednak kryzys finansowy spowodował, że od października złoty zaczął gwałtownie tracić na wartości. A to oznaczało, że już w lutym unijna pomoc wzrosła do 33,5 mld zł. By nie stracić tych pieniędzy, zawarto dodatkowe umowy prawie na 36 mld zł. Tyle że po I kw. 2009 r. złoty zaczął się z kolei umacniać. Unijne pieniądze zaczęły się kurczyć, a kontrakty z beneficjentami zostały.
– Trudno mieć jednak o to pretensje – komentuje Mirosław Gronicki, ekonomista, były minister finansów. – Najważniejsze, byśmy nie musieli nic zwracać do unijnego budżetu – dodaje. – Gdybyśmy wydali równo tyle, ile dostaliśmy, czyli 100 proc., mogłoby to się obrócić przeciwko nam – zauważa Kwieciński. Wyjaśnia, że Bruksela jeszcze przez kilka lat będzie weryfikować nasze projekty, czy wszystkie zostały zrealizowane w zgodzie z unijnymi prawidłami. Jeśli znajdzie nieprawidłowości, nakaże zwrot pieniędzy.