– 20 lat pracuję na dole. Z czterema sobotami zarobiłem we wrześniu 2,6 tysiąca zł, a bez sobót byłoby 2,3 tys. zł. To płaca bez barbórki i czternastki. Czy to dużo? – irytuje się Janusz Kotliński, górnik z kopalni Wujek (KHW), gdzie wczoraj załoga zjechała na dół z dwugodzinnym opóźnieniem. Domaga się wzrostu płac o 10 – 30 proc.
Dziś o 6 rano przewidziano koniec dobowego strajku w 16 kopalniach Kompanii Węglowej (wszystkich kopalń węgla kamiennego jest w Polsce 29), gdzie górnicy żądają podwyżek o 6,9 proc. w tym roku, a o 14 proc. w przyszłym.
– Już poszliśmy na ustępstwa. Wcześniej proponowaliśmy 10 proc. podwyżki w przyszłym roku, teraz chcemy dać 11 proc. – mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.
– Mydlą nam oczy – odpowiada Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce. – KW deklaruje chęć rozmów, ale szans na kompromis nie widzę. – 19 grudnia zapadnie decyzja o strajku generalnym – dodaje Dominik Kolorz, szef górniczej „S”.
Jednak z informacji „Rz” wynika, że już zapadła. W środę zostanie tylko ustalone, czy protest rozpocznie się przed świętami, czy na początku stycznia.