To, jak dotychczas, najwyższe średnie miesięczne pobory w tym roku. Jak obliczył GUS, w lipcu płace w firmach zatrudniających ponad dziewięć osób wzrosły w porównaniu z lipcem zeszłego roku o 11,6 proc.
W tym czasie zwiększyły zatrudnienie o 4,7 proc., do 5,4 mln osób. I tak realny fundusz płac w przedsiębiorstwach w lipcu wzrósł o 11,4 proc., a nominalnie o 16,8 proc.
Ekonomiści wskazują, że presja płacowa nie słabnie, co w połączeniu z niespecjalnie rosnącą wydajnością pracy nie wróży dobrze kondycji przedsiębiorstw i ich konkurencyjności w świecie. Jest zagrożeniem dla stabilności cen i oznacza rosnące koszty przedsiębiorstw.
Główny ekonomista banku Millennium Grzegorz Maliszewski zwraca uwagę na pozytywny aspekt. – Dane sugerują, że konsumpcja prywatna będzie nadal motorem wzrostu gospodarczego – podkreśla. Dodaje, że w kraju nadal rosną jednostkowe koszty pracy, co w przyszłości może się przełożyć na pogorszenie sytuacji finansowej przedsiębiorstw i ograniczenie przyrostu zatrudnienia, a w dalszej perspektywie zatrzymanie wzrostu wynagrodzeń.
– W polskiej gospodarce nie mamy jeszcze do czynienia z ograniczaniem zatrudnienia, jednak moment ten powinien wkrótce nastąpić – prognozuje Maliszewski. Jego zdaniem dynamika wzrostu płac będzie spadała łagodnie.