Podczas ostatnich pięciu sesji indeks MSCI Emerging Markets (liczony przez Morgan Stanley) pokazujący sytuację na giełdach państw rozwijających się zyskał ponad 20 proc. To najlepszy tygodniowy wynik tego wskaźnika w jego 21-letniej historii. Wzrost był możliwy dzięki przerwaniu agresywnej podaży akcji, która od połowy września spychała rynki akcji w dół.
– Obserwowane w minionym miesiącu spadki to z jednej strony efekt oczekiwanego spowolnienia gospodarczego globalnej gospodarki, ale z drugiej strony jest to efekt płynnościowy – bardzo agresywnego wyrzucania akcji ze strony funduszy hedgingowych, a to spowodowało tak szybkie zbicie cen akcji – twierdzi Błażej Bogdziewicz zarządzający około 3 mld zł w BZ WBK AIB TFI.
Ogromna przecena z pierwszych trzech tygodni października przyciągnęła na rynki wschodzące kapitał spekulacyjny, który liczy na duże zyski podczas korekty. Jednak po stronie kupujących byli też inwestorzy długoterminowi. Sytuację osłabienia się wielu walut rynków wschodzących wykorzystały fundusze, które mogły kupić podwójnie przecenione akcje.
Według analityków Merrill Lynch odrabianie ogromnych tegorocznych strat na rynkach wschodzących może się utrzymać dzięki obniżkom stóp procentowych przez światowe banki centralne, a co za tym idzie – przez spadające koszty kredytu.
– Jest duże prawdopodobieństwo, że przed zakończeniem tego cyklu obniżek ceny akcji powrócą do poziomów sprzed upadku banku inwestycyjnego Lehman Brothers – twierdzi Michael Hartnett, strateg rynków wschodzących w Merrill Lynch.