[b]Niemiecki rząd zatwierdził wielomiliardowy pakiet wsparcia gospodarki. Czy to potrzebne? [/b]
[b]Philip Whyte:[/b] Europa przechodzi bardzo trudny okres. Niektórzy myślą, że to głównie kryzys anglosaski, ale Europa też poważnie ucierpi. Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że w Niemczech nie dojdzie do znaczącego pogorszenia. Ale ostatnie dane pokazują, że nie da się uniknąć w tym kraju spowolnienia gospodarczego. Wielu krajom grozi recesja. Rządy stoją więc przed dużym wyzwaniem i Niemcy, zatwierdzonym pakietem, próbują mu sprostać. Niektóre z zaproponowanych instrumentów wydają się być odpowiedzią na wołanie poszczególnych branż, jak choćby bardzo wpływowego w tym kraju przemysłu motoryzacyjnego.
[b]Czy inni pójdą tą drogą? [/b]
Trudno powiedzieć. Wielką Brytanię na pewno czekają bardzo ciężkie czasy, w 2009 r. tempo wzrostu może spaść o 1 – 2 pkt proc. To jest wyzwanie dla reguł fiskalnych UE. Teoretycznie państwa członkowskie nie powinny mieć deficytu sektora finansów publicznych większego niż 3 proc. PKB. Ale ten limit będzie przekroczony w wielu krajach Unii. W Wielkiej Brytanii wyniesie pewnie 7 – 8 proc. PKB w 2009 r. Zgoda na wzrost deficytu budżetowego w sytuacji, gdy gospodarka zwalnia, jest rozsądnym posunięciem. Wszyscy pamiętamy, że jednym z wielkich błędów wielkiego kryzysu w latach 30. XX w. była próba równoważenia budżetu, gdy gospodarka zwalniała. Są tylko dwa problemy. Po pierwsze wiele państw nie dokonało wystarczającej konsolidacji finansów publicznych w czasach koniunktury przez ostatnie cztery – pięć lat, co dałoby im teraz większe pole do działania. I dlatego w tych krajach deficyt będzie przez najbliższe dwa lata ogromny. Po drugie pytanie, czy państwa członkowskie pozwolą biernie na ten wzrost deficytu, czy też, jak Niemcy, będą aktywnie wspierać gospodarkę.
[b]Mówi pan, że naruszone zostanę reguły fiskalne UE. A co z regułami wspólnego rynku ograniczającymi udzielanie pomocy publicznej? Czy też zostaną poluzowane?[/b]