Chwiejne prognozy wzrostu

Szacunki PKB na 2009 rok wahają się od 0,4 do 4,8 procent. Dane o sprzedaży detalicznej potwierdzają spowolnienie. Optymistyczne podejście zachowuje resort finansów, który nie może się zdecydować, jaką prognozę PKB przedstawić Brukseli

Publikacja: 27.11.2008 02:29

Tak dużych rozbieżności w prognozach PKB jeszcze nie było

Tak dużych rozbieżności w prognozach PKB jeszcze nie było

Foto: Rzeczpospolita

Aktualizacja programu konwergencji powinna trafić do Komisji Europejskiej do końca listopada. Tak się jednak nie stanie, ponieważ dokumentu ciągle jeszcze nie ma. – W poniedziałek kierownictwo ministerstwa miało rozmawiać na temat programu konwergencji, ale takiej dyskusji nie było – mówi „Rz” wiceminister finansów Elżbieta Chojna-Duch. – Najprawdopodobniej zbierzemy się w trybie nadzwyczajnym, tak aby rada ministrów mogła się zapoznać z naszą propozycją w przyszły wtorek.

Wiceminister potwierdziła, że oficjalnym szacunkiem wzrostu gospodarczego, jaki znajdzie się w aktualizacji programu konwergencji, będzie 3,8 proc. wobec przyjętego we wrześniu poziomu 4,8 proc. – Może się jednak zdarzyć, że z powodu dużej niepewności na rynkach zdecydujemy się zamieścić szacunki w pewnym przedziale, tak jak to zrobił NBP – dodaje Chojna-Duch. Wcześniej Katarzyna Zajdel-Kurowska, wiceminister finansów, podawała jako możliwy dolny poziom wzrostu PKB w 2009 roku 3,5 proc.

Argumentem za rewizją rządowych danych są m.in. wczorajsze dane o sprzedaży detalicznej. W październiku wzrosła ona o 7,9 proc. w ujęciu rocznym, czyli słabiej, niż oczekiwali ekonomiści. Dla porównania średni wzrost od stycznia do września wyniósł 15,6 proc. GUS podał też, że pogorszyły się nastroje konsumentów.

Obniżenie rządowej prognozy wzrostu gospodarczego wiązać się będzie ze złożeniem przez ministerstwo korekty do budżetu. – Nie będzie to jednak korekta samego budżetu, jedynie obniżka poziomu wzrostu PKB, co wcale nie musi się wiązać z cięciem planowanych dochodów i wydatków – zapewnia Chojna-Duch.

Wiceminister zaznaczyła też, że nie spodziewa się restrykcji ze strony Brukseli z powodu opóźnienia w przesłaniu dokumentu. – Kraje unijne chcą podać jak najbardziej aktualne dane, a Komisja Europejska w obecnej sytuacji z pewnością nie będzie za to nikogo karać.

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, uważa, że podobny problem merytoryczny jak Polska mają także inni członkowie Unii Europejskiej. – Niepewność nie dotyczy tylko przyszłego roku, trudno prognozować także dynamikę PKB na dalsze lata – wyjaśnia ekonomista.

Zdaniem Jankowiaka przy obniżeniu wzrostu gospodarczego o 1 pkt proc. w 2009 r. wystarczy tylko ograniczyć dysponentom limity wydatków. Gorzej, jeśliby miały się zrealizować najczarniejsze prognozy. – Nie wierzę w tak drastyczne spowolnienie. Analitycy z tygodnia na tydzień korygują szacunki, przyjmując założenia, które są nie do zweryfikowania – podkreśla. – Mamy zbyt dużą niepewność co do skali recesji. Nie wiadomo też, jak wyglądać będzie akcja kredytowa w Polsce ani co stanie się z inwestycjami.

– Nie zakładałbym złej woli banków. Rozbieżności wynikają z faktu, że każdy inaczej dobiera założenia – mówi Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku.

Według Jankowiaka dla Polski bardzo trudny będzie 2010 r. – Przy ścieżce obniżania deficytu finansów publicznych do 1,5 proc. PKB, jaką za wszelką cenę chce utrzymać minister Jacek Rostowski, i deficycie budżetowym na poziomie 30 mld zł, czyli słynnej kotwicy, w kasie państwa zabraknie około 19 – 20 mld zł – podkreśla główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. [ramka]Banki i instytucje finansowe tną swoje szacunki wraz z pojawiającymi się nowymi danymi. W ciągu miesiąca prognozy dotyczące wzrostu PKB obniżono o kilka punktów procentowych. [/ramka]

[ramka][srodtytul]Skąd się biorą różne szacunki[/srodtytul]

[b]Ekonomiści, prognozując wzrost gospodarczy, biorą pod uwagę trzy jego główne składowe:[/b]

- Wymiana handlowa z zagranicą – analitycy przekładają bilans obrotów handlowych z zagranicą na nominalny produkt krajowy brutto, określając wkład eksportu do wzrostu gospodarki (ten wkład może być ujemny lub dodatni). Ten czynnik zależy w największym stopniu od sytuacji zewnętrznej, czyli popytu na polskie towary. Jeżeli gospodarka światowa spowalnia, eksport maleje. W mniejszym stopniu zależy to także od kursu walutowego. Import szacuje się na podstawie prognoz inwestycji przedsiębiorstw, w mniejszym stopniu konsumpcji prywatnej.

- Konsumpcja prywatna – zależy od dochodów ludności i sytuacji na rynku pracy. Większe bezrobocie, brak wzrostu wynagrodzeń hamuje konsumpcję prywatną. Wpływ na nią mają także wszelkiego rodzaju transfery budżetowe (zasiłki, emerytury, renty), a także podatki dla osób fizycznych.

- Inwestycje, czyli zwiększanie mocy produkcyjnych gospodarki – ekonomiści, prognozując tę składową, opierają się na wynikach firm (jeżeli są dobre, firmy będą bardziej skłonne do inwestowania), sytuacji za granicą (co ma wpływ na skłonność do inwestowania wśród eksporterów), koszcie kredytu (stopach procentowych). W przypadku Polski dochodzi do tego potencjalne wykorzystanie środków unijnych na inwestycje infrastrukturalne.

Zdaniem analityków ogromne różnice w prognozach dotyczących PKB są wynikiem odmiennego postrzegania dwóch czynników:

- Tempo rozwoju gospodarki światowej, a szczególnie strefy euro, z którą najsilniej powiązana jest polska wymiana handlowa. 50 proc. polskiego eksportu trafia właśnie do krajów strefy euro. Różnica dotyczy m.in. tego, czy pozytywnie na światową gospodarkę wpłyną działania banków centralnych, które próbują ożywić rynek kredytowy, a także poszczególnych rządów. Obecne spowolnienie gospodarki światowej nie jest typowe i związane tylko z cyklem ekonomicznym – takich utrudnień w dostępie do kredytów nie było w gospodarce światowej od kilkudziesięciu lat.

- Przełożenie sytuacji na świecie na polską gospodarkę – dotyczy to głównie zachowań przedsiębiorstw (cięcia inwestycji, zatrudnienia i zmniejszenia płac). Ewentualny spadek zatrudnienia i obniżka płac będą miały duży wpływ na konsumpcję prywatną. Do tego dochodzą różne oceny tego, jak rząd w czasie kryzysu będzie korzystał ze środków unijnych i zwiększał inwestycje infrastrukturalne. Sporne pole wśród ekonomistów to także wkład eksportu do PKB. Wielu z nich spodziewa utrzymania wysokiego tempa importu przy jednoczesnym załamaniu eksportu, inni sądzą, że wraz ze spadającą dynamiką eksportu obniży się import. Wynika to z częstego wykorzystywania importowanych dóbr do produkcji towarów ostatecznie wysyłanych za polską granicę. Spadek popytu na zagraniczne towary może być także efektem spadku inwestycji.

Aktualizacja programu konwergencji powinna trafić do Komisji Europejskiej do końca listopada. Tak się jednak nie stanie, ponieważ dokumentu ciągle jeszcze nie ma. – W poniedziałek kierownictwo ministerstwa miało rozmawiać na temat programu konwergencji, ale takiej dyskusji nie było – mówi „Rz” wiceminister finansów Elżbieta Chojna-Duch. – Najprawdopodobniej zbierzemy się w trybie nadzwyczajnym, tak aby rada ministrów mogła się zapoznać z naszą propozycją w przyszły wtorek.

Wiceminister potwierdziła, że oficjalnym szacunkiem wzrostu gospodarczego, jaki znajdzie się w aktualizacji programu konwergencji, będzie 3,8 proc. wobec przyjętego we wrześniu poziomu 4,8 proc. – Może się jednak zdarzyć, że z powodu dużej niepewności na rynkach zdecydujemy się zamieścić szacunki w pewnym przedziale, tak jak to zrobił NBP – dodaje Chojna-Duch. Wcześniej Katarzyna Zajdel-Kurowska, wiceminister finansów, podawała jako możliwy dolny poziom wzrostu PKB w 2009 roku 3,5 proc.

Pozostało 86% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu