Wczoraj bank centralny Chin po raz piąty od połowy września obniżył stopy. Koszt rocznych pożyczek bankowych spadnie do 5,31 proc. z 5,58 proc., a stopa rocznych depozytów bankowych do 2,25 proc. (o 0,27 pkt proc.). Spadają również chińskie rezerwy walutowe. Ich wysokość w październiku wyniosła 1,89 bln dolarów, o 16 mld mniej niż pod koniec września. Chiński bank centralny nie podał wysokości rezerw w listopadzie.
Zdaniem analityków taki spadek zasobów walutowych jest bezpieczny. Chińska gospodarka jest w wyjątkowo korzystnej sytuacji, jeśli chodzi o pokrycie kosztów importu oraz obsługę zadłużenia – uważa Stephen Green ze Standard Chartered Bank. Zmniejsza się również nadwyżka tego kraju na rachunku bieżącym, co dowodzi, że normalnieją stosunki tego kraju z resztą świata. Mimo to jednak nadwyżka handlowa w październiku i listopadzie nadal była rekordowa, wynosząc odpowiednio 35,2 i 40,1 mld dol. Wynikała ona jednak ze zdecydowanie zmniejszającego się importu.
Zdaniem niektórych ekonomistów kurczenie się chińskich rezerw może być sygnałem odwrotu inwestorów i odpływu kapitału. Jeszcze w pierwszej połowie tego roku chińskie rezerwy w szybkim tempie rosły – od stycznia do czerwca o 280,6 mld dol. W całym ubiegłym roku wzrost ten wyniósł 461,9 mld dol., podczas gdy w 2006 – 247,3 mld dol. Sądzono wówczas, że przyczynił się do tego głównie napływ kapitału spekulacyjnego.
– Najprawdopodobniej zagraniczni inwestorzy chcą wycofać trochę gotówki do swoich krajów. Nie ma powodu, by postrzegać to jako ucieczkę kapitału – tłumaczy Fang Sihai z Hongyuan Securities w Pekinie. – Może być to też efekt rosnących chińskich inwestycji za granicą.
Gospodarka chińska jednak wyraźnie hamuje. Spadają kursy akcji i nawet po dobrych wiadomościach ze spółek na każde trzy spadające kursy przypada jeden niemrawo rosnący. W dzisiejszym kryzysie najbardziej już ucierpiało budownictwo.