Premier Johanna Sigurdardottir zwróciła się z prośbą o ustąpienie do trzech dyrektorów banku centralnego. Dała im czas na odpowiedź do dzisiaj. Ma to przywrócić wiarę obywateli w islandzką bankowość i gospodarkę. Obecni szefowie są powszechnie krytykowani za brak nadzoru nad bankami prywatnymi, co doprowadziło do ich bankructwa i zawalenia się islandzkiej gospodarki.
Największym wyzwaniem pozostaje ogromne zadłużenie kraju. Ale Islandia nadal chce pożyczać. Stara się o kolejny, wart 6 mld dol. kredyt w skandynawskich bankach.
[wyimek]100 mld dol. wynoszą zobowiązania trzech największych islandzkich banków przejętych przez państwo [/wyimek]
Jeszcze dwa lata temu Islandia była państwem z najwyższym na świecie wskaźnikiem HDI oddającym poziom społeczno-ekonomicznego rozwoju. We wrześniu licząca 330 tys. ludzi społeczność okazała się bankrutem, gdy wskutek inwestowania w amerykańskie papiery wartościowe upadły trzy największe banki prywatne. Zobowiązania banków (w sumie ok. 100 mld dol.) przejęło państwo. Korona straciła ponad 70 proc. wartości i przez lata niechętni UE Islandczycy nagle zapragnęli jak najszybciej znaleźć się we Wspólnocie, a jeszcze szybciej wymienić niewymienialną w świecie koronę na mocne euro.
Unia się jednak nie śpieszy. W środę przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering wypowiedział się przeciwko szybkiemu wstąpieniu Islandii do Wspólnoty. Na razie więc Rejkiawik rozważa unię monetarną z Norwegią.