Spowolnienie gospodarki wymusi w tym roku nowelizację budżetu i zwiększenie deficytu przynajmniej o kilka miliardów złotych – oceniają ekonomiści banku Citi Handlowy. „Wraz z rewizją budżetu rząd zapewne będzie musiał oficjalnie przyznać się do opóźnienia momentu wejścia do ERM2 oraz przesunięcia daty przyjęcia euro z 2012 r.” – napisali w swoim najnowszym raporcie.
Wczoraj także premier Donald Tusk powiedział, że planowane na połowę 2009 r. wejście do mechanizmu ERM2 (poprzedzającego przyjęcie euro) może zostać odłożone, jeśli będzie się wiązało ze zbyt dużym ryzykiem.
Nie tylko ekonomiści Citi Handlowego wieszczą fiasko spełnienia kryterium budżetowego wymaganego dla przyjęcia euro, czyli utrzymania deficytu poniżej 3 proc. PKB. – Główne ryzyko to deficyt budżetowy. Dlatego niezbędne może okazać się przesunięcie daty przyjęcia euro na 2013 lub 2014 r. – mówi Witold Orłowski, główny ekonomista Pricewaterhouse Coopers. – Rok 2012 jest praktycznie niemożliwy. 2013 jest ciągle technicznie możliwy – wtóruje mu Rafał Benecki z ING Banku.
Ekonomiści podkreślają, że zaplanowane 10 mld zł oszczędności nie wystarczą do utrzymania deficytu na wymaganym dla przyjęcia euro poziomie. Pozostałe ponad 9 mld zł, czyli finansowanie budowy dróg przez Krajowy Fundusz Drogowy, i tak zwiększy deficyt całego sektora finansów publicznych, a taki właśnie bierze pod uwagę Komisja Europejska, oceniając, czy dany kraj spełnia kryteria przyjęcia euro. – To prawie 10 mld zł, czyli 0,8 proc. PKB – mówi Mirosław Gronicki, były minister finansów.
Ciągle bezpiecznie wygląda natomiast sprawa drugiego kryterium dotyczącego finansów publicznych, czyli długu publicznego, który powinien na koniec 2009 r. wynieść 47 – 48 proc. PKB wobec dopuszczalnego poziomu poniżej 60 proc. Ale zdaniem Mirosława Gronickiego istnieje ryzyko przekroczenia poziomu 50 proc. PKB, czyli tzw. pierwszego progu ostrożnościowego zapisanego w ustawie o finansach publicznych.