Bank Rosji podał w piątek, że w styczniu międzynarodowe rezerwy kraju schudły o 40,19 mld dol., czyli o ok. 9,4 proc. Obecnie wynoszą one 386,9 mld dol. i pozostają trzecimi największymi rezerwami świata po chińskich i japońskich. Przy takim tempie wydawania zgromadzonych walut do końca roku Rosja pozostanie z pustym skarbcem.
Na rezerwy składają się waluty, zagraniczne papiery wartościowe i złoto. Najwięcej Bank Rosji korzystał z walut, których używał do podtrzymania kursu rubla. Przeznaczał na to tygodniowo 9 – 10 mld dol. Dopiero 26 stycznia bank ogłosił, że zaprzestaje obrony rubla i ustanowił maksymalną granicę dozwolonego spadku na 41 rubli w stosunku do koszyka dwóch walut (0,55 dol. + 0,45 euro).
Nie zanosi się jednak, by w kolejnych miesiącach wydatkowanie rezerw przez władze Rosji było niższe od styczniowego. Kurs rubla niebezpiecznie zbliża się do wyznaczonej przez bank centralny granicy. W piątek brakowało do niej 10 kopiejek i Bank Rosji nie wytrzymał:
– Kurs doszedł do 40,9 rubla za koszyk, czyli do 36,38 za dolara. Osłabienie rubla skończyło się, gdy do sprzedaży trafił miliard dolarów po 36,3 rubla, prawdopodobnie od Banku Rosji. Ta oferta okazała się nie do przebicia – mówi analityk Ilia Ilin z Nomos-Banku dla portalu Gazeta.ru.
Nie wiadomo, co będzie, gdy wyznaczona dla rubla granica padnie. Bank może wznowić interwencje kosztem rezerw lub zdewaluować walutę, ale na to nie ma zgody politycznej. Do tego dochodzą ogromne wydatki na ratowanie banków (40 mld dol.) oraz przedsiębiorstw (80 mld dol.). Rezerw może na wszystko nie starczyć.