Amerykański potentat ubezpieczeniowy AIG ponosi gigantyczne straty. W IV kw. sięgnęły one 61,7 mld dol. i były najwyższe w historii wolnego rynku. By uchronić firmę przed bankructwem, rząd USA dofinansował go już trzykrotnie, w sumie kwotą 180 mld dol., z kieszeni podatników. Stąd presja Waszyngtonu, by ograniczyć niebotyczne, wynoszące ponad miliard dolarów, premie dla pracowników.
Ta kwota wynika z kontraktów zawartych jeszcze przed upublicznieniem problemów AIG. Połowa sumy została już wypłacona. Co więcej, jak wynika z dokumentów, do których dotarła agencja Reuters, większość pieniędzy miała trafić do tego działu (AIG Financial Products), który najbardziej się przyczynił do zapaści firmy poprzez duże zaangażowanie w bezwartościowe dziś papiery wartościowe. Termin płatności części premii - 195 mln dolarów - tego działu przypadał 15 marca.
[wyimek]1 mld dol. to łączna kwota premii dla pracowników AIG wynikająca z wieloletnich kontraktów[/wyimek]
Zarząd AIG długo wyjaśniał, że w kwestii premii ma związane ręce, bo wieloletnie umowy zostały podpisane znacznie wcześniej. W sobotę jednak uległ presji rządu. – AIG zetnie wynagrodzenia najwyższych dyrektorów AIG Financial Products i dostosuje wartość bonusów do sytuacji – zadeklarował prezes AIG Edward Liddy w liście do Timothy’ego Githnera, sekretarza skarbu.
Jak wynika z ustaleń rządu z zarządem AIG, pula na bonusy za 2008 r. dla 50 menedżerów ma się zmniejszyć o 9,6 mln dol. To niewiele, ale za to premie za 2009 r. zostaną przycięte przynajmniej o 30 proc. AIG planuje także zmniejszyć do 1 dol. (z 270 – 500 tys.) pozagotówkowe wynagrodzenia dla 25 najlepiej opłacanych pracowników.