Unijne euro ratują polski budżet

Gdyby nie pieniądze z Brukseli, już dziś deficyt przekroczyłby 30 mld zł

Publikacja: 17.07.2009 07:54

Parlament Europejski

Parlament Europejski

Foto: Dziennik Wschodni/Fotorzepa, Kuba Krzysiak kk Kuba Krzysiak

Zamiast na inwestycje i budowę autostrad środki z Unii Europejskiej idą na pensje budżetówki, wypłatę rent, emerytur i innych świadczeń oraz zakupy i opłaty rachunków.

– To oszustwo – twierdzi profesor Andrzej Wernik z Akademii Finansów. – Minister finansów manipuluje pieniędzmi z Unii Europejskiej i zapisuje w budżecie kwoty, jakich może się co najwyżej spodziewać.

Tylko w maju i czerwcu dochody budżetu państwa wzrosły z tego tytułu o 13 mld zł. Gdyby minister finansów nie zastosował takiego wybiegu, deficyt budżetowy już dawno przekroczyłby zapisany w obowiązującej wciąż ustawie budżetowej poziom 18,2 mld zł. – Zastosowanie przez ministra Jacka Rostowskiego unijnych standardów liczenia deficytu oznaczałoby, że dziura w kasie państwa już teraz przekracza 30 mld zł – wylicza Mirosław Gronicki, były minister finansów i jednocześnie członek sztabu antykryzysowego „Rzeczpospolitej”.

Ministerstwo Finansów nie udzieliło nam wczoraj komentarza w tej sprawie.

Główną przyczyną wykorzystania unijnych euro na bieżące wydatki są spowodowane gospodarczym spowolnieniem niższe wpływy z podatków. Pieniądze z Brukseli poprawiły kondycję budżetu – wszystkie dochody na koniec półrocza wyniosły 134,3 mld zł, czyli o 6,7 mld zł więcej niż na koniec czerwca 2008 r.

[wyimek]13 mld zł - tyle środków z Brukseli pomogło budżetowi w maju i czerwcu [/wyimek]Wszystko dzięki wybiegowi Ministerstwa Finansów: z planowanej na cały rok kwoty 33,6 mld zł unijnych dochodów resort wskazuje, że na koniec półrocza otrzymał 21 mld zł. Unijne dochody budżetu po nowelizacji mają być jeszcze wyższe – sięgną 41,8 mld zł. Ale – jak podaje Ministerstwo Rozwoju Regionalnego – wartość wydanych środków realizowanych w ramach programów unijnych zapisanych na lata 2007 – 2013 do 12 lipca to prawie 4,7 mld zł.

Według Wernika z założenia środki unijne przeznaczone na projekty inwestycyjne powinny być neutralne dla budżetu. – Możemy tyle pieniędzy dostać, ile wydamy, ani złotówka z tej kwoty nie może być przeznaczona na ratowanie budżetu – dodaje profesor z Akademii Finansów.

Artur Bartoszewicz, ekspert ds. środków unijnych w Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, podkreśla, że zgodnie z ideą Brukseli państwo nie może czerpać korzyści z unijnych pieniędzy. – To pieniądz niezależny, inwestycyjny – zaznacza ekspert.

Zdaniem Mirosława Gronickiego resort finansów robi wszystko, aby nie powiększać długu. – Minister wymienił leżące na lokacie pieniądze, gdy zaczęły wzrastać potrzeby pożyczkowe. To uspokoiło sytuację, także na rynku walutowym – mówi Gronicki.

Zamiast na inwestycje i budowę autostrad środki z Unii Europejskiej idą na pensje budżetówki, wypłatę rent, emerytur i innych świadczeń oraz zakupy i opłaty rachunków.

– To oszustwo – twierdzi profesor Andrzej Wernik z Akademii Finansów. – Minister finansów manipuluje pieniędzmi z Unii Europejskiej i zapisuje w budżecie kwoty, jakich może się co najwyżej spodziewać.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje