Gdyby tak się stało, deficyt w kolejnym roku nie mógłby być wyższy niż w poprzednim. A byłby to poważny problem dla rządu borykającego się z kryzysowym spadkiem przychodów budżetowych. – Tylko od umocnienia złotego zależy, czy ten drugi próg ostrożnościowy nie zostanie przekroczony – mówi Radosław Bodys, ekonomista Banku of America Merrill Lynch. Jego zdaniem tegoroczny deficyt sektora rządowego i samorządów wyniesie 6,3 proc. PKB, a w 2010 r. 6,6 proc. PKB.[wyimek]6,6 proc. PKB może wynieść deficyt finansów publicznych w Polsce w przyszłym roku wg Merrill Lynch[/wyimek]
– To rezultat założonego przez rząd wzrostu deficytu budżetowego o 58 proc. oraz wzrostu o 9 proc. poziomu długu, który będzie trzeba wykupić w przyszłym roku – wyjaśnia Bodys. Jego zdaniem polski deficyt byłyby w tym roku niższy, gdyby nie obniżka podatków, która spowodowała jego wzrost o około 1,5 pkt proc. PKB.
Aby uzdrowić sytuację, konieczne będą reformy. Pierwszy krok w tym kierunku już zrobiono. Wczoraj prezydent podpisał ustawę o finansach publicznych, która likwiduje – poza nielicznymi – państwowe i samorządowe zakłady budżetowe oraz gospodarstwa pomocnicze. Przewiduje ponadto utrzymanie obecnych tzw. progów ostrożnościowych (50 proc., 55 proc., 60 proc.) dotyczących długu publicznego, po przekroczeniu których rząd musi podjąć działania zapobiegające wzrostowi zadłużenia.