Od stycznia tego roku taki manewr przeprowadziły już Wielka Brytania i Węgry. W tym pierwszym wypadku to powrót do poprzedniego poziomu, czyli 17,5 proc. Wcześniejsza obniżka o 2,5 pkt proc. nie przyniosła spodziewanego ożywienia w gospodarce. Węgrzy z kolei nie mieli innego wyjścia – musieli zdecydować się na taki ruch, aby zapewnić wyższe wpływy do państwowej kasy i wypełnić zalecenia Komisji Europejskiej dotyczące obniżania deficytu. Tym samym dołączyli do klubu krajów skandynawskich z najwyższym VAT, sięgającym 25 proc.

Teraz, tak na Wyspach, jak i w Niemczech – gdzie dopiero co VAT wzrósł z 16 do 19 proc. – ale także w Polsce pojawiają się głosy, aby pomyśleć o podobnym podniesieniu podatku od towarów i usług – także do 25 proc. Miałaby to być metoda na szybkie obniżenie narosłego w wyniku kryzysu ogromnego deficytu. Według Niemieckiego Instytutu Gospodarczego taka podwyżka przyniosłaby w Niemczech dodatkowo rocznie 50 mld euro.

Grecy wpisali do pakietu reform podwyżkę podatku o 2 pkt proc. – do 21 proc. – Także inne kraje powinny taki manewr rozważyć, bo to najsensowniejsze rozwiązanie – mówi Jerzy Martini z kancelarii Baker & McKenzie. Tym bardziej że kilka krajów przodujących pod względem wysokiego deficytu ma jeszcze przestrzeń do podwyżek. Hiszpania już zdecydowała, że od lipca podniesie stawkę VAT z 16 do 18 proc.