Jak wynika z pozwu złożonego w nowojorskim sądzie upadłościowym, instytucja ta miała się istotnie przyczynić do bankructwa legendarnego banku inwestycyjnego 15 września 2008 r.

Jak twierdzi w pozwie Lehman, zarząd JPMorgana – jego głównego źródła krótkoterminowych pożyczek – wiedział o jego pogarszającej się kondycji i postanowił to wykorzystać do pozyskania od niego cennych aktywów. W tym celu zagroził Lehmanowi, że przestanie mu świadczyć usługi rozliczeniowe, jeśli ten nie wpłaci dodatkowych zabezpieczeń. W efekcie w ciągu kilku dni przed 15 września Lehman przekazał JPMorganowi 8,6 mld dol. (28,8 mld zł) w gotówce i instrumentach rynku pieniężnego. Teraz syndyk banku inwestycyjnego domaga się nie tylko zwrotu tych aktywów, ale też wielomiliardowego odszkodowania.

[wyimek]15 centów za pożyczonego dolara mogą teraz otrzymać kredytodawcy LB[/wyimek]

– Pozew jest nieuzasadniony, a kosztowny proces jeszcze bardziej uszczupli ograniczoną masę upadłościową Lehmana – ostrzegł rzecznik JPMorgana Joe Evangelisti. Syndyk sądzi jednak, że jeśli wygra proces, masa ta istotnie się powiększy.

Proces nie jest na rynkach finansowych niespodzianką. W marcu ukazał się bowiem raport o okolicznościach plajty Lehmana, którego autor Anton Valukas opisał m.in. niejednoznaczną rolę banku JPMorgan Chase wymagającego od Lehmana bezzasadnie wysokich zabezpieczeń. Valukas, były prokurator z Chicago, podkreślił jednocześnie, że winę za plajtę Lehmana ponosi zarząd banku, który uciekał się do sztuczek księgowych, aby ukryć skalę stosowanej dźwigni finansowej. JPMorgan Chase był natomiast jedną z nielicznych instytucji finansowych, które do samego końca udzielały Lehmanowi kredytów.