- Obecnie obliczamy koszty powodzi. Jeśli okaże się, że wprowadzenie poprawki do budżetu jest konieczne, że to może ułatwić pomoc ofiarom, wtedy rozważymy taki krok - powiedział we wtorek w Luksemburgu minister finansów Jacek Rostowski.
Szef resortu dodał, że dzięki ostrożność przy projektowaniu ustaw budżetowych w ostatnich latach sytuacja polskich finansów publicznych jest na tyle silna, że „pozwoli Polsce poradzić sobie z tym wyzwaniem.
Jeszcze wczoraj rzecznik rządu Paweł Graś zapewniał, że zmiany w ustawie nie będą konieczne. Rząd zabezpieczył bowiem na likwidację zniszczeń popowodziowych ponad 6 mld zł. W rezerwach celowych (na usuwanie klęsk żywiołowych i na inwestycje unijne) zgromadzono około 2,2 mld zł. Pozostałą część znalazły poszczególne resorty. Ekonomiści szacują koszty powodzi na około 13-14 mld zł.
Większość z nich przypomina, że wydatki na likwidację strat i umocnienie wałów przeciwpowodziowych będą ponoszone przez kolejne kilka lat, trudno zatem mówić o dużej „dziurze” w tegorocznym budżecie państwa. Na koniec kwietnia wydatki sięgnęły 106,8 mld zł, a więc 36 proc. rocznego planu. W tym samym czasie dochody wyniosły niespełna 80 mld zł, czyli 32 proc. planu.