Francuski potentat ma objąć 20 proc. udziałów w projekcie gazociągu, który będzie nową drogą eksportu rosyjskiego gazu przez Morze Czarne do Włoch. EDF będzie drugim, obok włoskiego koncernu ENI, strategicznym partnerem Gazpromu w tej inwestycji, której koszty szacuje się na ponad 20 mld euro. Budowa ma ruszyć w 2013 r. i potrwa ok. 3 lat. Już pierwsze zapowiedzi przystąpienia do South Stream francuskiego koncernu, związanego głównie z elektroenergetyką, były zaskoczeniem. Tym bardziej że w projekcie rurociągu uczestniczą firmy typowo gazownicze, a gazociąg nie będzie docierał do Francji.
Rosjanie podejmowali decyzję o przygotowaniu inwestycji po kolejnym sporze z Ukrainą, licząc, że po wybudowaniu South Stream – gdy zajdzie taka potrzeba, będą mogli ograniczyć tranzyt swojego surowca przez Ukrainę.
[wyimek]63 mld m3 - gazu rocznie będzie słał Gazprom do Europy przez South Stream[/wyimek]
Dodatkowym bodźcem dla Gazpromu do przyśpieszenia prac i podpisywania umów z partnerami – z Grecji, Rumunii i Serbii – była decyzja Komisji Europejskiej jednoznacznie popierająca powstanie gazociągu Nabucco. Tym rurociągiem do Europy ma płynąć gaz kaspijski i egipski przez Turcję.
Eksperci nie mają wątpliwości, że South Stream to konkurent Nabucco. Decyzja szefów koncernu EDF to kolejny dowód na to, że po niemieckich i włoskich teraz francuskie koncerny stają się najważniejszymi partnerami w planach energetycznych Rosji. Wcześniej Gaz de France został udziałowcem projektu gazociągu z Zatoki Fińskiej przez Bałtyk do Niemiec (Nord Stream), choć wzbudza on wiele kontrowersji i został oprotestowany przez państwa nadbałtyckie, w tym Polskę. Z kolei francuski koncern Total został udziałowcem lukratywnego projektu wydobywczego na Morzu Barentsa – złóż Sztokmana oraz na Półwyspie Jamalskim.