Międzynarodowy Fundusz Walutowy przyjął wniosek ministra finansów Jacka Rostowskiego i prezesa Narodowego Banku Polskiego Marka Belki o przedłużenie elastycznej linii kredytowej (FCL). Do naszej dyspozycji będzie kwota 20,1 mld dol., o ok. 0,5 mld mniej niż w 2009 r. Koszt obsługi pożyczki będzie za to wyższy o ok. 8 mln dol.
– Linia zabezpiecza Polskę przed wstrząsami, które były i które jeszcze Polsce grożą – mówił wczoraj Rostowski.
Resort od początku uważał, że dostęp do linii trzeba przedłużyć, choć bank centralny pod przewodnictwem Sławomira Skrzypka, zamarłego tragicznie w katastrofie pod Smoleńskiem, uważał, że nie ma takiej potrzeby. Spór dotyczył też tego, kto ma zapłacić za utrzymywanie pieniędzy w gotowości – w przypadku poprzedniej pożyczki koszt poniósł NBP, teraz w całości pokryje ją rząd.
– Linia z MFW to nie tylko wykupienie ubezpieczenia, to założenie silnych zamków na drzwiach – stwierdził Rostowski. – Wszyscy na rynku o linii wiedzą, dzięki czemu ataki spekulacyjne na naszą walutę są mniej prawdopodobne. – Cieszę się, że Polska wystąpiła o FCL – dodał Marek Belka.