Stanisław Kluza już nie raz podkreślał, że polski nadzór nie chciałby, żeby kontrolę nad BZ WBK przejęła instytucja, która w czasie kryzysu musiała się ratować państwową pomocą. Zależy mu więc, by AIB rozważnie wybrał nabywcę BZ WBK.
Termin składania wstępnych ofert (muszą zawierać cenę) na 70 proc. akcji BZ WBK, należących do grupy AIB, mija 28 czerwca.
Wczoraj rada nadzorcza PKO BP się zgodziła, żeby bank taką ofertę przygotował. Jednocześnie akcjonariusze odłożyli decyzję o wypłacie dywidendy z zysku za zeszły rok do 23 lipca. Wniosek o przerwę, po przegłosowaniu wszystkich pozostałych punktów w porządku obrad walnego zgromadzenia akcjonariuszy (z wyjątkiem dywidendy), wysunął przedstawiciel Skarbu Państwa.
Kilka dni temu minister skarbu Aleksander Grad zapowiedział, że taki wniosek zostanie złożony. Powód? Skarb Państwa i PKO BP potrzebują czasu, żeby się upewnić, czy bank jest w stanie przejąć pakiet akcji BZ WBK. Propozycja, z którą akcjonariusze się wcześniej zapoznali, mówi o wypłacie z zysku banku 1 mld zł. Jeśli PKO BP złoży ofertę, a ta zostanie zaakceptowana przez AIB, to o wypłacie dywidendy nie będzie mowy. PKO BP będzie bowiem potrzebować pieniędzy na zapłatę za akcje BZ WBK. Według Aleksandra Grada taka transakcja byłaby dobra dla Polski.
Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, nie chciał wczoraj rozmawiać na temat złożenia oferty na BZ WBK. Powiedział jedynie, że PKO BP chce zostać liderem polskiego rynku bankowego. – Zarząd musi pracować nad tym, żeby tę pozycję umacniać – twierdzi Zbigniew Jagiełło.