– Minimalny krok w dobrym kierunku, ale jedynie minimalny – powiedział minister finansów, który uczestniczył wczoraj w Brukseli w nieformalnym spotkaniu ministrów finansów UE.
Rostowski negatywnie ocenił projekt reformy zarządzania gospodarczego, który Komisja Europejska przedstawiła dzień wcześniej. Uwzględniła częściowo postulaty zgłaszane przez Polskę i osiem innych państw członkowskich, które przeprowadziły reformę emerytalną i uważają teraz, że unijna statystyka finansów publicznych jest dyskryminująca, bo zmusza je do zaliczania w poczet długu publicznego i deficytu transferów do prywatnych funduszy emerytalnych, które pokazują zobowiązania wobec przyszłych emerytów. W krajach bez prywatnych funduszy takie zobowiązania będą pokazane dopiero, gdy osoby płacące dziś składki staną się emerytami.
[wyimek]4,9 proc. PKB a nie prognozowane 7,3 proc., wyniósłby deficyt sektora finansów publicznych w Polsce w tym roku, gdyby zmieniono unijne zasady statystyczne zgodnie z życzeniem Jacka Rostowskiego[/wyimek]
KE postanowiła w swojej analizie zmniejszać poziom długu o koszty reformy emerytalnej przez pięć lat, degresywnie, poczynając od 100 proc., przez kolejno: 80 proc., 60 proc., 40 proc. i 20 proc. Z kolei poziom tolerowanego deficytu dla takich krajów miałby być na stałe podniesiony z 3 do 4 proc. PKB. Obie zmiany miałyby ułatwić uniknięcie sankcji za łamanie unijnych reguł fiskalnych (odpowiednio 60 proc. PKB dla długu publicznego i 3 proc. PKB dla deficytu sektora finansów publicznych) i tym samym wejście do strefy euro.
– Jest to daleko niewystarczające i niesatysfakcjonujące – powiedział Rostowski. – Ulga w maksymalnym stopniu stanowiłaby 1 pkt proc. PKB, a my już odkładamy 2,4 proc. PKB – wyjaśnił minister. Z kolei ułatwienia w liczeniu dług publicznego są jego zdaniem zbyt małe i tylko przejściowe, podczas gdy reforma daje dobre skutki na dziesiątki lat.