Po jednej stronie stołu: Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy premierze, która opracowała przepisy zmieniające sposób mianowania władz w wybranych firmach, i Adam Jasser – członek rady. Po drugiej eksperci: Jacek Socha, były minister skarbu, dziś partner w PricewaterhouseCoopers, Jacek Poświata, dyrektor zarządzający McKinsey w Polsce, Wiesław Rozłucki, doradca banku Rothschild Polska i wieloletni były prezes Giełdy Papierów Wartościowych, oraz Zbigniew Dudziński, konsultant w Hay Group. Dyskutowali w redakcji “Rz” o proponowanym przez radę sposobie powoływania menedżerów do ok. 20 najistotniejszych dla polskiej gospodarki firm. Ma on szansę wejść w życie jeszcze w tym roku, aby wyprzedzić wiosenne walne zgromadzenia akcjonariuszy.
– Celem ustawy jest poprawa efektywności spółek Skarbu Państwa, a nie tworzenie narodowych czempionów. Jeśli przy okazji, w efekcie naszych działań wyłoni się taki czempion regionalny lub europejski, to świetnie – mówił Jan Krzysztof Bielecki.
– Nie jest to jednak celem samym w sobie, bo to tak, jakby zakładać, że wyhoduje się geniusza. Nie chcemy też, jak niektórzy nam zarzucają, budować polskich czeboli (południowokoreańska forma koncernów powstałych w latach 70. z małych firm prywatnych i kontrolowanych przez władze wojskowe – przyp. red.). Koreańskie czebole były konglomeratami skupiającymi po kilkanaście fabryk. W Polsce nie mamy ani jednego ich odpowiednika. Nie znaczy to, oczywiście, że gdyby z naszych spółek wyłoniła się potęga na miarę Samsunga, bylibyśmy z tego powodu nieszczęśliwi.
Jak dodaje Adam Jasser, sekretarz Rady Gospodarczej przy premierze, kryzys finansowy paradoksalnie otworzył nowe możliwości dla największych przedsiębiorstw z udziałem Skarbu Państwa. Te firmy wyszły z niego relatywnie wzmocnione w stosunku do swoich europejskich konkurentów. Nowe przepisy mają się przyczynić do tego, aby nie straciły swojej świeżo uzyskanej przewagi.
[srodtytul]Państwowe jak prywatne [/srodtytul]