– Nie możemy zarżnąć czy udusić polskiej gospodarki tylko dlatego, że ropa czy pszenica na rynkach światowych jest przedmiotem spekulacji i ceny na te surowce są na wysokim poziomie – mówił wczoraj Pawlak.
W styczniu Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o 0,25 pkt proc., wskazując na rosnącą presję inflacyjną. Główna stopa NBP to dziś 3,75 proc. Ekonomiści oczekują, że za rok dojdzie do 4,5 – 4,75 proc.
W styczniu inflacja w ujęciu rocznym wzrosła do 3,8 proc., a cel RPP to 2,5 proc. z dopuszczalnymi odchyleniami o plus minus 1 pkt proc. Zdaniem Pawlaka Rada powinna oddzielić globalne czynniki inflacyjne od krajowych. – Gdyby nawet RPP podwyższyła stopę procentową do 100 proc., to i tak nie zmieniłoby to cen ropy i paliw na stacjach, to samo dotyczy cen żywności – dodał Pawlak.
Wicepremier zwrócił uwagę, że stopy podnoszą Chiny, ale „tam wzrost gospodarczy jest na poziomie 10 proc.”. – Jak będziemy mieć 7 proc. wzrostu PKB, to proszę bardzo, niech RPP z NBP wtedy włączają hamulec, ale dzisiaj jest to zupełnie nieuzasadnione – wskazał. Resort gospodarki ma przedstawić raport pokazujący, jakie czynniki krajowe wpływają na inflację, a jaki wpływ na ceny mają tendencje na rynkach światowych.
Wczoraj NBP opublikował sprawozdanie z ostatniego posiedzenia Rady (na którym podwyższono stopy). Członkowie RPP uznali, że utrwalanie się ożywienia gospodarczego za granicą i przyspieszenie wzrostu PKB w Polsce, dalszy silny wzrost cen surowców i podwyższenie oczekiwań inflacyjnych, zwiększają ryzyko kształtowania się inflacji powyżej celu, co wymaga zacieśnienia polityki pieniężnej. Większość członków RPP uznała, że podwyższenie stóp procentowych jest początkiem procesu stopniowego zacieśniania polityki monetarnej.