– Jeśli zamówienia będą na zbliżonym poziomie do ubiegłego roku, to już będzie dobrze – uważa Maciej Witaszczyk, współwłaściciel piekarni w Milanówku k. Warszawy. Jego zdaniem zmienia się styl życia Polaków. Coraz częściej jedzą poza domem, a kanapki nie są już podstawowym posiłkiem na drugie śniadanie. – Dodatkowo coraz więcej osób coraz oszczędniej planuje wydatki, więc spada zapotrzebowanie na słodkie wypieki – dodaje.
Także Jerzy Bartnik, szef Związku Rzemiosła Polskiego, uważa, że ożywienie znacznie wolniej dociera do małych firm niż do większych – Wciąż czekamy na przełom w budownictwie. Większe firmy lepiej sobie radzą, ale w regionach, gdzie nie ma inwestycji publicznych, infrastrukturalnych, małe firmy budowlane mają wciąż problemy z zamówieniami – mówi.
Także z comiesięcznych badań koniunktury GUS wynika, że mniejsze firmy gorzej oceniają kondycję gospodarki i ostrożniej prognozują przyszłość. Dla małych i średnich przedsiębiorców największymi barierami rozwoju są: konkurencja na rynku krajowym, wysokie koszty zatrudnienie i za mały popyt krajowy.
Największe różnice między optymistycznymi ocenami dużych i pesymistycznymi małych przedsiębiorstw są w handlu, budownictwie i usługach transportowych.
A Jerzy Bartnik dodaje, że małe firmy mają największe problemy z terminowym otrzymywaniem płatności od dużych kontrahentów. – Tu sytuacja jest niestety stabilna i nie zmienia się znacząco na lepsze – wskazuje.