Jednocześnie zagroził wczoraj republikanom, że zamierza zawetować forsowany przez nich plan, aby jednocześnie z uchwaleniem podniesienia wynoszącego obecnie 14,3 bln dol. pułapu zadłużenia, przyjąć również poprawkę do konstytucji, nakładającą na rząd obowiązek corocznego równoważenia budżetu. "Ta ustawa podważyłaby zdolność rządu federalnego to wypełnienia swoich kluczowych zobowiązań wobec emerytów, rodzin klasy średniej i najsłabszych obywateli, jednocześnie redukując naszą zdolność do inwestowania w naszą przyszłość" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez Biały Dom.
Do głosowania w sprawie proponowanej przez republikanów ustawy może dojść już we wtorek. Jeśli nawet zostanie przyjęta przez Izbę Reprezentantów, to i tak nie trafi raczej na biurko prezydenta. Przeciwni jej są bowiem dominujący w Senacie demokraci.
Jeśli politycy nie dojdą do kompromisu przed 2 sierpnia, USA zabraknie pieniędzy na spłatę zobowiązań. W poniedziałek zaniepokojenie przebiegiem politycznych negocjacji wyrazili więc kolejny raz przedstawiciele agencji ratingowych.
David Riley z Fitcha - jednej z trzech najbardziej wpływowych amerykańskich agencji - zapowiedział, że jeśli USA nie spłacą na czas części swych zobowiązań, to ocena obligacji rządu federalnego spadnie do B plus. Dwie inne potężne agencje - Moody's i S&P - już w zeszłym tygodniu ostrzegły, że mogą obniżyć ocenę amerykańskich obligacji. Tymczasem mniejsza amerykańska agencja Egan-Jones - która jeszcze przed wybuchem kryzysu oceniała papiery banku Lehman Brothers jako "śmieciowe" - już obniżyła amerykański rating z AAA do AA+.
Ostatni sondaż Gallupa pokazał zaś, że Amerykanie bardzo źle oceniają zarówno Baracka Obamę, jak i Kongres za sposób rozwiązywania najważniejszych problemów kraju. Być może negocjacje w sprawie długu rzeczywiście nabiorą więc wkrótce tempa.