– Dla wielu firm szkoleniowych to może być apokalipsa, zwłaszcza dla tych, które powstały jako podwykonawcy projektów dofinansowanych z Unii – twierdzi Małgorzata Czernecka, menedżer z firmy doradczej HRP, która specjalizuje się w doradztwie przy unijnych projektach edukacyjnych. Tę opinię potwierdzają wstępne wyniki jej badania, które ma ocenić nastroje na rynku szkoleń i jego perspektywy. Aż dwie trzecie z prawie 200 uczestniczących w nim firm szkoleniowych przyznało, że obawia się o swoją przyszłość w związku z wygasaniem wsparcia z Europejskiego Funduszu Społecznego.
Do końca lipca HRP chce jeszcze zbadać plany i nastroje trenerów biznesu oraz pracodawców.
To plany i budżety szkoleniowe przedsiębiorstw będą kluczowe dla przyszłości biznesu wycenianego na 3 – 8 mld złotych rocznie. Tak duża rozpiętość w wycenie bierze się z braku dokładnej definicji rynku, do którego niektórzy włączają też szkoły językowe i kursy na prawo jazdy.
Dokładnych danych nie ma nawet Polska Izba Firm Szkoleniowych zrzeszająca 350 firm, w tym czołówkę branży szkoleń biznesowych. W ubiegłym roku, gdy łączne przychody firm członkowskich wzrosły do prawie 1,4 mld zł, szkolenia z dopłatami (głównie z EFS) miały tam niemal 50-proc. udział.
Anna Kępka, wiceprezes PIFS, przyznaje, że po kryzysie finansowym wyraźnie ubyło zamówień na pełnopłatne szkolenia komercyjne. W ostatnich latach ten biznes rozwijał się w dużej mierze dzięki unijnym środkom z programu operacyjnego „Kapitał ludzki", którego budżet na lata 2007 – 2013 wynosi 11,4 mld euro.