Optymistyczny scenariusz rządu zakładający pozyskanie w tym roku przeszło 10 mld euro w bezpośrednich inwestycjach zagranicznych (BIZ) wydaje się niepewny. Wczoraj Ministerstwo Gospodarki poinformowało, że w pierwszych siedmiu miesiącach tego roku napływ BIZ wyniósł 3,62 mld euro. To przeszło o jedną czwartą, tj. o 1,2 mld euro mniej niż w podobnym okresie ub. roku. Lipiec był także już trzecim miesiącem z rzędu, w którym odnotowano odpływ kapitału. Według NBP w ubiegłym roku wartość napływających do Polski inwestycji wyniosła 7,5 mld euro.
Przedstawiciele resortu twierdzą jednak, że wcale nie jest tak źle. – Mamy znaczny napływ inwestycji w produkcję i usługi, natomiast metodologia NBP łączy to z inwestycjami kapitałowymi. Stąd wypaczony wynik – powiedział „Rz" wiceminister gospodarki Rafał Baniak. Spadek bowiem ma być efektem wycofywania z Polski pieniędzy, np. inwestycji w aktywa giełdowych spółek. Podobnego zdania jest prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych Sławomir Majman: – Do połowy września zamknęliśmy projekty warte 1,2 mld euro. To o 60 proc. więcej niż w przed rokiem – zaznacza.
Optymistyczne dane przynosi także podsumowanie działań specjalnych stref ekonomicznych. Od stycznia do lipca wartość podpisanych umów inwestycyjnych sięgnęła 4 mld zł – to prawie dwa razy więcej niż w pierwszych siedmiu miesiącach ub. roku. Ale spółki administrujące strefami przyznają: rozmów w sprawie nowych projektów jest coraz mniej.
Oznacza to, że jeśli w tym roku nie odczujemy spadku, to w przyszłym roku już tak. – Tegoroczne inwestycje były szykowane przed obecna falą kryzysu. Spadki pojawią się w dłuższej perspektywie – ostrzega Adam Allen z Ernst & Young.