Niemiecka gospodarka była w 2011 r. w bardzo dobrej kondycji" – tak wczorajszy raport z wstępnymi danymi za miniony rok zatytułował urząd statystyczny z Wiesbaden (Destatis). Ekonomiści przyznają, że największa gospodarka Europy wykazuje dotąd dużą odporność na kryzys fiskalny w strefie euro, ale w przyszłość patrzą mniej optymistycznie.
PKB Niemiec powiększył się w minionym roku o 3 proc. w porównaniu z 3,7 proc. rok wcześniej. Takiego odczytu powszechnie się spodziewano. – Wzrost gospodarczy miał miejsce przede wszystkim w I połowie roku – powiedział Roderich Egeler, dyrektor Destatisu. Motorem rozwoju był głównie popyt wewnętrzny, w szczególności wydatki konsumpcyjne. Wzrosły one w ub.r. o 1,5 proc. – najbardziej od pięciu lat. To głównie efekt zdrowego rynku pracy. Stopa bezrobocia wynosiła w grudniu nad Renem 6,8 proc., najmniej od czasu zjednoczenia Niemiec.
Ale 0,8 pkt proc. do stopy wzrostu gospodarczego dodał handel zagraniczny. Eksport powiększył się 8,2 proc., a import o 7,2 proc. I właśnie duże znaczenie, jakie ma dla Niemiec eksport, budzi wśród ekonomistów niepokój. – Niemcy nie mogą odizolować się od napięć w strefie euro. A sektor eksportowy czeka trudny okres w związku ze spadkiem globalnego popytu – ocenił Joerg Zeuner, główny ekonomista VP Banku.
Pogorszenie koniunktury było widoczne już w ostatnich miesiącach ub.r. Według szacunków Destatisu w IV kwartale niemiecki PKB skurczył się o 0,25 proc. kwartał do kwartału. Zdaniem ekonomistów zmniejszy się też w tym kwartale. A dwa spadkowe kwartały oznaczają recesję. W całym 2012 r. gospodarka Niemiec powiększy się – według średnich prognoz ekonomistów – zaledwie o 0,5 proc.
– Jeśli kryzys w eurolandzie się nie zaostrzy, latem w Niemczech dojdzie do ożywienia gospodarczego. Ale ryzyko, że kryzys pozostanie poza kontrolą polityków, oceniam na 25 proc. Jeśli tak się stanie, Niemcy popadną w głęboką recesję – ostrzegł Christian Schulz, ekonomista z banku Berenberg Bank.