W 2010 roku Egipt zarejestrował rekordową liczbę turystów – 14,7 miliona. Wtedy też ta branża przyniosła rekordowe wpływy – 12,5 mld dol. Najbardziej przepełnione były ośrodki nad Zatoką Akaba (Sharm el Szejk, Dahab i Taba) oraz nad Morzem Czerwonym – głównie Hurghada. Rok ubiegły po wybuchu rewolucji przyniósł drastyczny spadek przyjazdów – do 9,8 mln. Zmniejszyły się również wpływy – do 8,8 mld dol. To dla gospodarki było poważnym ciosem, bo dochody z turystyki stanowią w tym kraju ponad 10 proc. PKB i dają zatrudnienie co ósmemu Egipcjaninowi.
Zdaniem ministra Abdel Noura w tym roku przyjedzie do tego kraju przynajmniej 14,5 mln turystów, z tym że znacznie zwiększył się udział dużych grup z Europy Środkowej i Wschodniej. Ich, w tym także Polaków, nie przerażają relacje z zamieszek w Kairze, które ostatnio transmitują stacje telewizyjne.
O poprawie sytuacji mówił „Rz" także prezes i dyrektor generalny narodowego przewoźnika Egipskiego EgyptAir, Hossam Kamal. – Wypełnienie samolotów wzrosło już do ponad 60 proc., a było po 20 – 30 proc. w najgorszych miesiącach 2011 r. – powiedział. Jego zdaniem sytuacja zdecydowanie się poprawi po wyborach prezydenckich. Proces wybierania prezydenta w Egipcie jest dość skomplikowany. Niewykluczone, że jego nazwisko poznamy przed końcem maja, chociaż możliwe jest również wydłużenie procedury do drugiej połowy czerwca.
– Mam nadzieję, że po czerwcu liczba przyjazdów się zwiększy – mówił minister. Dodał, że nawet zwycięstwo islamistów nie powinno temu zagrozić. Wcześniej radykalne partie muzułmańskie zapowiadały wyhamowanie przyjazdów „z krajów, gdzie mężczyźni piją piwo, a kobiety noszą bikini". – Nie sądzę, aby jakikolwiek przywódca chciał zrezygnować z rozwoju dziedziny, która przynosi tyle zysków – podkreślił.
Egipcjanie od ubiegłego roku inwestowali w powrót turystów. Wróciła oferta spływów Nilem z Kairu do Asuanu, hotelarze obniżyli ceny. Średnie wydatki statystycznego turysty wynoszą dzisiaj 72 dol. w porównaniu z 85 dol. w 2010 r. W Polsce tygodniowy pobyt nad Morzem Czerwonym w hotelu pięciogwiazdkowym można trafić nawet za 1,3 tys. zł.