Dla niego kluczowe jest zatrudnienie, a nie tempo wzrostu produktu krajowego brutto. Oświadczył to dzisiaj (w czwartek) podczas briefingu zorganizowanego w związku z obradami Krajowego Kongresu Ludowego, czyli parlamentu. Szef resortu finansów uważa, że ekspansja na poziomie 7,2, czy 7,3 proc. będzie zgodna z celem ogłoszonym poprzedniego dnia przez premiera Li Keqianga, który mówił o docelowym 7,5-proc. wzroście PKB w 2014 r..
Wystąpienie Lou Jiwei wywołało eksplozję spekulacji, że Chinom w tym roku po raz pierwszy od 1998 r. może nie udać się osiągnąć lepszego wskaźnika wzrostu gospodarczego od planowanego przez rząd. Jednak w końcówce lat 90. minionego stulecia kraje Azji dotknął kryzys finansowy.
Inwestorzy próbują zorientować się na jak wolne tempo zgodzi się partia komunistyczna po dziesięcioleciach szybkiego wzrostu napędzanego przez eksport i inwestycje.
- Taka elastyczność umożliwi im pokazanie zachęcających liczb społeczności biznesowej, a jednocześnie nie będą musieli uruchamiać stymulacji i zwiększać zadłużenia jeśli cel nieco zostanie chybiony - wskazuje Dariusz Kowalczyk, ekonomista francuskiego banku Credit Agricole w Hongkongu.
Po wypowiedzi ministra finansów Shanghai Composite Index tracił nawet 1,1 proc., ale później wyskoczył nad kreskę. Notowania juana podbiły spekulacje, że Ludowy Bank Chin (bank centralny) obecnie pozwala na aprecjację waluty po jej wcześniejszym osłabieniu. Chce przyzwyczaić inwestorów do możliwości zmiany kursu w obu kierunkach, a nie tylko w górę.