Australijczycy, w przeciwieństwie np. do obywateli krajów Starego Kontynentu, nie mają jak na razie powodów, by martwić o stan własnej gospodarki. Jak informuje lokalny Urząd Statystyczny, w ciągu pierwszych trzech miesięcy bieżącego roku gospodarka kraju powiększyła się o 1,1 proc. w porównaniu z końcówką ubiegłego roku, przy prognozach wskazujących na skok na poziomie 0,9 proc. Lepszy od prognoz odczyt to w głównej mierze zasługa dobrych wyników lokalnych eksporterów oraz mocnego skoku konsumpcji.
W ujęciu rok do roku PKB zwiększył się o 3,5 proc., co jest najlepszym wynikiem od niemal dwóch lat.
W tej beczce miodu mamy jednak wielką łyżkę dziegciu. Najnowsze dane statystyczne wyraźnie pokazują ogromną zależność Australii od sektora wydobywczego.
- Lepszy od prognoz wynik to w głównej mierze zasługa eksportu, a głównym towarem Antypodów są surowce takie jak ruda żelaza czy węgiel – wskazuje Tom Kennedy, ekonomista z JP Morgan. – gdybyśmy usunęli wpływ eksportu na odczyty to zauważmy, że gospodarka Australii kurczy się a nie rośnie – dodaje.
Kennedy zwraca ponadto uwagę, że obecna kondycja gospodarki nie jest wcale tak doskonała. Sytuacja na rynku pracy daleka jest od idealnej co przekłada się na coraz większą ostrożność Australijczyków przy podejmowaniu decyzji zakupowych. Na to wszystko nakłada się obecna polityka pieniężna. Bank Australii wielokrotnie wysyłał już sygnały, że odpowiada mu obecna linia i nie ma zamiaru w najbliższym czasie zmieniać stóp procentowych.