Ekonomiści nie mają wątpliwości – to kolejny symptom świadczący, że amerykańska gospodarka dochodzi do siebie po kryzysie finansowym i wielkiej recesji. Jednak do powrotu do pełnej normalności ciągle jeszcze daleko. Realne dochody Amerykanów znajdują się wciąż 3,1 proc. poniżej poziomu z czerwca 2009 roku. Wówczas, w przeliczeniu na dzisiejsze dolary średnie zarobki (mediana) statystycznej rodziny wynosiły rocznie 55 589 dol. Jeszcze dramatyczniej wygląda porównanie z momentem rozpoczęcia recesji (grudzień 2007 – spadek o 4,8 proc.) lub z rekordowym rokiem 2000, kiedy to realne dochody gospodarstw domowych były o 5,9 proc. wyższe niż obecnie.
Wolny proces pokonywania trudności współautor badania, Gordon Green z firmy Sentier, przypisuje przede wszystkim sytuacji na rynku zatrudnienia. "Nawet jeśli recesja skończyła się w czerwcu 2009 roku bezrobocie przez długi okres czasu utrzymywało się na wysokim poziomie – mówi Green – w miarę jak ludzie zaczęli znajdować pracę dochody zaczęły piąć się w górę".
Tendencja zwyżkowa nie rozkłada się jednak równo. Np. zarobki Afroamerykanów wzrosły w ciągu trzech lat o 3,5 proc., ale wśród mniejszości latynoskiej ciągle mamy do czynienia ze stagnacją. Wrastają natomiast dochody młodych pracowników, którzy jeszcze niedawno nie mogli znaleźć zajęcia za godziwe pieniądze.
Proces ożywienia jest także nierówny biorąc pod uwagę kryteria geograficzne. Jedynie na Środkowym Zachodzie dochody nieznacznie przekroczyły poziom sprzed 2009 roku. Na Południu średni dochód rodziny jest jednak wciąż o 6,1 proc. niższy niż pięć lat temu, a na Północnym Wschodzie i Zachodzie USA – o 4 proc.