Afrykańskie państwo chce zwiększyć moce wytwórcze o 70 proc. w ciągu 3 lat dzięki wprowadzeniu zróżnicowanych źródeł energii. Na razie musi polegać jedynie na kosztownych systemach opartych na oleju napędowym i ropie naftowej. Premier Senegalu liczy, że uda się zdywersyfikować sposoby pozyskiwania energii elektrycznej.
Plan jest taki, żeby wykorzystać węgiel, gaz, słońce i wiatr. Finalnie Senegal chce produkować 1018 megawatów energii elektrycznej. Obecnie kraj zamieszkany przez 13 milionów osób dysponuje zaledwie 587 MW mocy. Wg danych Banku Światowego z 2010 r. prawie połowa ludności Senegalu nie miała dostępu do elektryczności.
Zagadnienie energetyczne było kluczowym punktem w pierwszym wystąpieniu premiera przed parlamentem. Mianowany w lipcu Mahammad Boun Abdallah Dionne stoi pod presją frustracji, które narosły od momentu wybrania nowego prezydenta w 2012 roku, z powodu zbyt powolnych zmian społecznych.
Senegal jest jednak jednym z najstabilniejszych państw Afryki Zachodniej, co przyciąga przedsiębiorców i organizacje międzynarodowe. Niestety obecnie istniejące elektrownie są bardzo drogie a dostawy prądu często przerywane.
Do 2016 roku rząd planuje zakończyć budowę elektrowni węglowej o mocy 125 MW w Sendou. Rok później ma być ukończona kolejna elektrownia w MBoro dostarczająca 250 MW mocy.