Jeszcze w końcu grudnia za euro było trzeba płacić 1,22 dol. Na dwóch pierwszych sesjach stycznia euro gwałtownie się osłabiło. W poniedziałek kurs przebił 1,20 dol. i znalazł się poniżej 1,19. Tak niski nie był od marca 2006 r. Jest blisko poziomu, do którego w świetle prognoz analityków dotrzeć miał dopiero pod koniec 2015 r. Realizmu nabrały najbardziej pesymistyczne prognozy spadku euro do ok. 1,07 dol.

– Do osłabienia euro przyczyniło się zaniepokojenie rezultatami zbliżających się wyborów parlamentarnych w Grecji, ale głównym jego motorem jest malejąca inflacja w strefie euro i sugestie przedstawicieli Europejskiego Banku Centralnego, że skup obligacji skarbowych za wykreowane pieniądze jest nieuchronny – ocenili analitycy banku BNP Paribas, nawiązując do ostatnich wywiadów prezesa EBC Mario Draghiego i głównego ekonomisty EBC Petera Praeta.

Obaj przemawiali, jeszcze zanim się okazało, że roczna inflacja (mierzona indeksem HICP) w Niemczech wyhamowała w grudniu do 0,1 proc., z 0,5 proc. w listopadzie. Tak niska nie była od sześciu lat. W całej strefie euro ceny mogły w grudniu spaść, licząc rok do roku, co byłoby pierwszym takim przypadkiem od jesieni 2009 r. (dane ukażą się w środę).

Tymczasem EBC powinien utrzymywać ich wzrost w pobliżu 2 proc. Jego Rada Prezesów (spotyka się 22 stycznia) jest więc pod presją, aby jeszcze poluzować politykę pieniężną, a jedną z ostatnich opcji jest skup obligacji skarbowych.

Analitycy uważają, że taki scenariusz – skłaniający zachodnich inwestorów do szukania atrakcyjniejszych lokat kapitału, niż są dostępne w Europie Zachodniej – byłby korzystny dla złotego. Na tym założeniu bazują średnie prognozy, że do końca roku euro powinno spaść do ok. 4,10 zł, a dolar ustabilizować się w okolicy 3,50 zł. W okresie świątecznym polskiej walucie dawała się we znaki niska płynność na rynku, związana z brakiem rodzimych inwestorów. Spowodowała, że kurs euro wzrósł do blisko 4,40 zł, a dolara przebił 3,60 zł. – Czynniki, które powodowały osłabienie euro wobec dolara, zostały już uwzględnione w notowaniach złotego. W środę powinien nastąpić powrót do normalności, co oznacza stopniowy powrót euro w okolice 4,20 zł – mówi Piotr Popławski, główny analityk walutowy banku BGŻ.