Reklama

Trudny los demaskatorów

Ludzie tacy jak Eric Ben-Artzi czy Michael Winston odkrywają grzechy wielkich banków czy międzynarodowych korporacji. A później, niestety, patrzą, jak ich praca idzie na marne.

Publikacja: 21.08.2016 20:03

Demaskatorów afer nie brakowało też na nowojorskiej Wall Street bloomberg

Demaskatorów afer nie brakowało też na nowojorskiej Wall Street bloomberg

Foto: Rzeczpospolita

Eric Ben-Artzi, były menedżer Deutsche Banku, dostał od amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) 8,25 mln dol. nagrody. Należała mu się, gdyż powiadomił regulatora o tym, że jego bank dopuszczał się po wybuchu światowego kryzysu poważnych manipulacji w sprawozdawczości finansowej – zawyżał wartość posiadanych przez siebie derywatów. Te informacje pozwoliły w zeszłym roku nałożyć na Deutsche Bank 55 mln dol. grzywny.

Przyznana Ben-Artziemu nagroda była częścią działającego od 2011 r. programu wynagradzania informatorów donoszących SEC o finansowych przestępstwach i nieprawidłowościach. Były menedżer Deutsche Banku tych pieniędzy jednak nie przyjął. Swoją odmowę uzasadnił tym, że wielka grzywna za księgowe manipulacje powinna zostać nałożona na członków kierownictwa banku, a nie de facto na jego akcjonariuszy. Prezesi i dyrektorzy uniknęli odpowiedzialności za swoje zachowanie i według Ben-Artziego stało się tak dlatego, że w SEC pracują ludzie zatrudnieni wcześniej w Deutsche Banku.

Protest Erica Ben-Artziego wskazuje, że czasem misja demaskatora afer (w języku angielskim taka osoba jest określana jako: „whistleblower") bywa rozczarowująca. Można zyskać chwilową sławę i czasem sprawić, by jakaś instytucja została ukarana, ale trudno doprowadzić do systemowej zmiany.

Frank Casey przez dziewięć lat bezskutecznie zwracał uwagę SEC na przestępstwa Bernarda Madoffa

Szwajcarskie konta

O tym, jak trudne bywa zadanie „whistleblowera", przekonał się Bradley Birkenfeld, pracownik szwajcarskiego banku UBS, który ujawnił śledczym z USA dane dotyczące tego, jak jego pracodawca pomaga bogatym Amerykanom ukrywać majątki i uchylać się od płacenia podatków. Na podstawie przekazanych przez niego informacji, Departament Sprawiedliwości USA nałożył na UBS 780 mln dol. grzywny i wymógł na szwajcarskim banku przekazanie listy amerykańskich klientów. To uruchomiło serię zdarzeń, która doprowadziła w 2013 r. do podpisania przez Szwajcarię międzynarodowego układu o współpracy w walce z oszustami podatkowymi. Birkenfeld przestał pracować w UBS w 2005 r. i założył własną firmę zarządzającą majątkami bogatych klientów. Wcześniej przekazywał kierownictwu UBS swoje wątpliwości co do interesów banku z Amerykanami uchylającymi się od płacenia podatków. W 2007 r. skuszony programem nagród pieniężnych dla informatorów uruchomionym przez amerykańską policję skarbową IRS, zgłosił się do niej ze swoimi rewelacjami dotyczącymi praktyk UBS. Zastrzegał, że będzie współpracował w śledztwie, jeśli nie będzie ścigany za to, co robił w swoim dawnym banku. Departament Sprawiedliwości nie chciał mu jednak przyznać immunitetu. Birkenfeld został aresztowany, jak tylko przyjechał do USA zeznawać. Oskarżono go o pomoc w ukrywaniu majątku jednego z jego klientów. Przyznał się do winy i skazano go na 40 miesięcy więzienia oraz 30 tys. dolarów grzywny. Sprawa wywołała oburzenie opinii publicznej, więc po protestach wielu organizacji Birkenfeld został przedterminowo zwolniony z więzienia. Kilka tygodni później dostał od IRS... 104 mln dol. nagrody. Do 2015 r. pozostawał jednak na zwolnieniu warunkowym i nie mógł opuszczać USA.

Reklama
Reklama

Ścigając oszustów

Przykładem tego, że ostrzeżenia demaskatorów afer czasem przypominają rzucanie grochem o ścianę, jest historia Franka Caseya. Casey był weteranem Wall Street, spędził blisko 30 lat w branży finansowej. W 1999 r., pracując w firmie Ramparts Investment, zauważył, że jeden ze znanych zarządzających funduszami osiąga podejrzanie wysokie stopy zwrotu. Tym zarządzającym był Bernard Madoff, oszust, który okradł klientów na około 50 mld dolarów. Casey podzielił się swoimi podejrzeniami z SEC, ale regulator nic z tym nie zrobił. Przez następnych dziewięć lat Casey wielokrotnie próbował skłonić urzędników z SEC do podjęcia śledztwa. Za każdym razem rezultat był taki sam: żadnej akcji. Regulator zajął się Madoffem dopiero, gdy upadła jego piramida. Gdy sprawa wyszła na jaw, Casey zyskał sławę eksperta od oszustw finansowych i został współautorem poświęconej sprawie Madoffa książki pod wiele mówiącym tytułem „Nikt nie chciał słuchać".

Sławę zyskała również Sherron Watkins, dyrektor ds. rozwoju korporacyjnego w koncernie Enron. W sierpniu 2001 r. powiadomiła prezesa Enronu Kennetha Laya o wielkich nieprawidłowościach w księgach rachunkowych. Później zeznawała na ten temat przed komisjami Kongresu USA. W 2002 r. została jedną z Osób Roku magazynu „Time". Obok niej na okładce znalazła się funkcjonariuszka FBI Coleen Rowley (przed 11 września 2001 r. bezskutecznie walczyła o nakaz przeszukania komputera terrorysty z al-Kaidy Zacariasa Moussaoui) oraz Cynthia Cooper, księgowa, która odkryła wielkie nieprawidłowości w finansach spółki WoldCom (co było przed kryzysem największym odkrytym oszustwem finansowym w historii, opiewającym na 3,8 mld dol.). Watkins udzielała później wykładów dotyczących walki z oszustwami korporacyjnymi i napisała książkę o swoich doświadczeniach w Enronie. Cooper założyła własną firmę konsultingową i też napisała książkę. Zyski z tej publikacji podarowała uniwersytetom prowadzącym kursy etyki.

Los „whistleblowera" bywa też jednak tragiczny, o czym przekonał się Michael Winston, były menedżer Countrywide, firmy będącej przed kryzysem potentatem na rynku pożyczek hipotecznych w USA. Gdy agencja ratingowa Moody's zwróciła uwagę na duże niedociągnięcia w tym, jak Countrywide m.in. kontrolowała ryzyko, Winston dostał zadanie napisania uspokajającego raportu dla agencji. Odmówił, bo nie było podstaw do napisania takiego dokumentu. Zaczęto go więc szykanować w pracy, a gdy Bank of America przejął Coutrywide, stracił posadę. Pozwał BofA do sądu i wygrał wielomilionowe odszkodowanie, ale sąd apelacyjny anulował ten wyrok i kazał mu zapłacić 98 tys. dol. kosztów sądowych. Winston wskazał sędziemu, że to bank powinien pokryć koszty, ale sędzia odmówił, uzasadniając to tym, że Winston „nie udowodnił tego, że istnieją dysproporcje majątkowe między nim a Bank of America". Winston był wówczas poważnie chory na raka.

Finanse
Nowy rekord cen złota – już powyżej 3500 dolarów za uncję
Finanse
Donald Trump rozpoczął szturm na amerykański bank centralny
Finanse
Donald Tusk powołał nowego wiceszefa KNF. Jakie ma zadania?
Finanse
Norweski fundusz odcina się od Izraela: sprzedano udziały w bankach i amerykańskiej firmie
Finanse
"MF otwarte na zmiany". Pierwsze konsultacje projektu Osobistego Konta Inwestycyjnego.
Reklama
Reklama