Meksykańskie gazety i TV pełne są informacji o kłopotach innych krajów z USA. Że to nie tylko Meksyk. Ale sami Meksykanie przyznają, co już jest oczywiste: to ich kraj czekają największe problemy, kiedy nowy prezydent Donald Trump obejmie władzę w USA.
Co będzie z północnoamerykańską umową o wolnym handlu (NAFTA), co z wolnym handlem przez Pacyfik? Donald Trump już zapowiada, że NAFTA będzie renegocjowana, a o TPP, czyli wolnym handlu w obszarze Pacyfiku, można zapomnieć. – Mam w nosie umowy handlowe, skoro powodują deficyt 56 mld dol. – mówił podczas kampanii wyborczej. Departament Handlu USA i Komisja Handlu Międzynarodowego mają się zająć tymi dwiema umowami w pierwszej kolejności.
Pora na Chiny
– Damy sobie radę – mówią Meksykanie – bo są jeszcze Chińczycy. Oni zastąpią Amerykanów. Kanadyjczycy też są po naszej stronie – słyszę od nich. Ale wiedzą, że spełnienie wielu pogróżek jest możliwe. Rynek USA jest dla nich największym i najważniejszym. – Nic nie jest w stanie zastąpić tych umów – mówi Montserrat Huerta, profesor ekonomii na Uniwersytecie Monterrey. – Chińczycy nie kupią wszystkich naszych awokado, pod których uprawę wycięliśmy lasy.
Co będzie z transferami od Meksykanów legalnie pracujących w USA, które sięgają 30 mld dol. rocznie? Bo prezydent elekt zapowiada, że tak zmodyfikuje ustawę antyterrorystyczną, że zatrzyma przepływ pieniędzy, jeśli Meksykanie nie wyłożą 10 mld dol. na budowę muru granicznego między oboma krajami. – Ostatnie 20 lat pogłębiło integrację gospodarczą w ramach NAFTA. Już nie tylko ze sobą handlujemy, ale też większość produkcji przemysłowej jest wspólna – mówi Jaime Serra Puche, minister handlu Meksyku, jeden z negocjatorów umowy. Jego zdaniem Trump musi zrozumieć, że jakiekolwiek środki protekcjonistyczne, które chce wprowadzić, zaowocują problemami w całym regionie, w tym i w samych Stanach. – Wszystkie nasze kraje stracą na konkurencyjności wobec Chińczyków, Europejczyków i innych. Tę konkurencyjność dała nam właśnie NAFTA – dodaje.
Przez lata Meksyk budował zaplecze produkcyjne dla USA. – Tutejsze fabryki wykorzystują komponenty ze Stanów. Amerykańskie korzystają z naszych. Wszystkie zakłady w USA – elektroniczne, motoryzacyjne, lotnicze, chemiczne – produkują z meksykańskich surowców i komponentów – mówi Jose Maria Diaz, prezes Amerykańskiej Izby Handlu w Meksyku.