W środę za jednego bitcoina płacono nawet 958,8 dol., czyli najwięcej od grudnia 2013 r. 2016 rok okazał się dla tej waluty bardzo dobry. Korzystała ona m.in. na politycznej niepewności. Mocno zyskiwała na wartości przed brytyjskim referendum w sprawie wyjścia z UE, a także po zwycięstwie wyborczym Donalda Trumpa w USA.
Co prawda w sierpniu w rynek mocno uderzyło włamanie hakerskie na giełdzie Bitfinex (skradziono z niej 120 tys. bitcoinów, a kurs wirtualnej waluty szybko spadł z 607 dol. za 1 bitcoina do 480 dol. za 1 bitcoina), ale okazało się to tylko krótkoterminowym wstrząsem. Na korzyść bitcoina działał również duży popyt z Chin i Indii.
– Widzimy ostatnio falę zakupów dokonywanych przez inwestorów z Indii, którzy chcą w ten sposób obejść rządowe decyzje mające na celu wycofanie z obiegu banknotów o dużych nominałach. Na to nakłada się popyt ze strony chińskich traderów, którzy wykorzystują bitcoiny jako naturalne zabezpieczenie przed dewaluacją juana – twierdzi Sam Lee, prezes firmy Blockchain Global.
„Inwestorzy obecnie mało się przejmują zamachami terrorystycznymi i kryzysem bankowym we Włoszech, ale wygląda na to, że traderzy zabezpieczają się na wypadek scenariusza, w którym administracja Trumpa przyniesie więcej szkody niż pożytku. Bitcoin powinien więc nadal zyskiwać, dopóki utrzymają się dobre dla niego nastroje, ale inwestorzy powinni uważać na silny opór przy poziomie 1000 dol. za 1 bitcoina" – piszą z kolei analitycy firmy SimpleFX.
Mimo bardzo silnego wzrostu kursu bitcoina cały rynek tej waluty pozostaje wciąż stosunkowo mały. Jego kapitalizacja przekroczyła niedawno 15 mld dol. Przyrost podaży bitcoina jest ograniczany przez specjalny algorytm, co ma zapobiegać utracie przez niego wartości.