Nie żyje reżyser Ryszard Bugajski

7 czerwca po długiej chorobie zmarł Ryszard Bugajski, reżyser filmowy i telewizyjny, scenarzysta, prozaik, tłumacz. Autor znakomitego „Przesłuchania”, twórca, który zawsze wadził się z polską polityczną współczesnością.

Publikacja: 08.06.2019 12:22

Nie żyje reżyser Ryszard Bugajski

Foto: Fotorzepa/Kuba Kaminski

Stale ładuję się w trudne sytuacje – mawiał. – Jak u Chandlera: „Kłopoty to moja specjalność”.

Urodził się w Warszawie 27 kwietnia 1943 roku. Jego przodkowie ze strony matki walczyli w powstaniach – listopadowym i styczniowym. Dziadek ze strony ojca Karol Bugajski, był działaczem lewicy. Ojciec też Edward Bugajski od szesnastego roku życia należał do PPS.

Ryszard Bugajski po maturze studiował filozofię. Do czasu, gdy obejrzał „8 i pół” Felliniego. Po projekcji tego filmu wiedział, że musi zostać reżyserem. Dwa razy nie dostał się do Filmówki. Za trzecim razem, w 1969 orku udało się.

Po dyplomie Bugajski trafił do Zespołu Filmowego X Andrzeja Wajdy. Tam powstał jego fabularny debiut „Kobieta i kobieta”, a potem „Przesłuchanie”. Krystyna Janda zagrała w nim trzeciorzędną kabaretową piosenkarkę, która torturowana i zmuszana przez funkcjonariuszy UB do złożenia fałszywych zeznań, znajduje w sobie dość siły, żeby nie ugiąć się przed machiną, która chce ją upodlić.

Kolaudacja „Przesłuchania” odbyła się już w stanie wojennym. Władze określiły je jako „najbardziej antykomunistyczny film w dziejach kina”. Obraz trafił na siedem lat na półkę.

A Ryszard Bugajski nie wytrzymał – w 1985 roku wyjechał z rodziną do Kanady. Pracował tam przy serialach „Alfred Hitchcock przedstawia”, „Strefa mroku”, „The Hitchhiker”, „E.N.G”, „T&T”, realizował filmy telewizyjne. A wreszcie zrobił film fabularny „Clearcut”. Pokazał różnice kulturowe między białymi i Indianami, ale też okrucieństwo Indian broniących swojego terytorium i niezgadzających się na wyrąb lasu.

Niby wszystko się układało, ale Bugajski źle znosił emigrację. W latach dziewięćdziesiątych, po transformacji, zaczął przyjeżdżać do Polski. Wyreżyserował w Teatrze Telewizji „Za i przeciw” Harwooda, a scenarzysta Jan Purzycki i producent Tadeusz Lampka dali mu scenariusz „Graczy”. Powstał obraz o młodym filmowcu, który szefuje kampanii prezydenckiej Wałęsy i stosuje chwyty nieczyste – te, przeciw którym być może występował, gdy dekadę wcześniej zapisywał się do Solidarności.

Po powrocie do Polski na stałe reżyser dalej przyglądał się naszej rzeczywistości. W teatrze telewizji na podstawie własnego tekstu zrealizował „Niuz” – spektakl z kluczem o etyce dziennikarskiej i głośnego „Misia Kolabo” o działaczu Solidarności zmuszonym szantażem do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. I zwrócił się ku przeszłości. W latach 2006–2009 zrobił „Śmierć rotmistrza Pileckiego” i „Generała Nila” o Emilu Fieldorfie. Dlaczego?

– Bo są zapomniani – mówi. – Bo chciałem pokazać ofiary, a nie katów. Ale również dlatego, że interesują mnie ludzie uwikłani w historię i ich dramatyczne wybory.

To nie były łatwe tematy, ale Ryszard Bugajski nie został reżyserem po to, by robić komedie romantyczne. W kolejnym filmie „Układ zamknięty” mówił o korupcji urzędników państwowych: prokuratorów, pracowników Urzędu Skarbowego, którzy dla zysku wykańczają właścicieli dobrze prosperującej firmy.

A w swoim ostatnim filmie zmienił perspektywę patrzenia na historię. Dotąd pokazywał ofiary stalinizmu, w „Zaćmie” spojrzał na kata – Julię Brystygierową, faworytkę Bieruta i Bermana, „Krwawą Lunę”. Spytał o korzenie zła. Ale też o sumienie ludzi, którzy poddając się ideologii zatracają poczucie człowieczeństwa. Czy przychodzi moment, gdy następuje przebudzenie? Główną rolę genialnie zagrała w „Zaćmie” jego żona, aktorka Maria Mamona.

Ryszard Bugajski mawiał, że nie interesuje go sama polityka. Raczej etyka w polityce. Pytania o współczesną moralność, którym trzeba stawić czoło. Był jednym z tych, na których twórczości najbardziej odbiła się polskość ze swoją niełatwą historią. Jego filmy czasem próbowali wykorzystać polityki, ale on nie kłaniał się nikomu, miał swoją własną moralną busolę.

Będzie brakowało jego przenikliwego, głębokiego spojrzenia na Polskę, na nas wszystkich.

Stale ładuję się w trudne sytuacje – mawiał. – Jak u Chandlera: „Kłopoty to moja specjalność”.

Urodził się w Warszawie 27 kwietnia 1943 roku. Jego przodkowie ze strony matki walczyli w powstaniach – listopadowym i styczniowym. Dziadek ze strony ojca Karol Bugajski, był działaczem lewicy. Ojciec też Edward Bugajski od szesnastego roku życia należał do PPS.

Pozostało 92% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Film
Rekomendacje filmowe: Kandydaci do Oscara z Polski i Norwegii oraz hit Watchoutu
Film
Europa walczy o Oscary. Z kim rywalizuje polski film?
Film
Gwiazda serialu "The Office" walczyła z rakiem
Film
Szalony taniec Jerzego Kuleja w życiu, w ringu i na parkiecie