Bodzio (Arkadiusz Jakubik), Skorup (Tomasz Sapryk), Docent (Jacek Braciak) i Łańcuszek (Robert Wabich) siedzą w małej celi. Właśnie biedzą się nad krzyżówkowymi hasłami, z którymi w każdym odcinku — zgodnie z tytułem serialu — wiąże się jakiś żart. Czwórka bohaterów nie ma w sobie nic z zakapiorów.
— To są ciamajdy — mówi Konrad Niewolski. — Aż trudno sobie wyobrazić, co musieli przeskrobać na wolności, że znaleźli się za kratkami. Tacy są poczciwi i sympatyczni.
Bodzio, Skorup, Docent i Łańcuszek często zachowują się tak, jakby byli na nudnych koloniach. — Interesował mnie rodzaj humoru, który Sempe i Goscinny osiągnęli, pisząc przygody Mikołajka — dodaje. — To dlatego w serialu dorośli faceci postępują z niezdarnością 10-latka, próbując umilić sobie spędzany w więzieniu czas.
Wygląda na to, że przy okazji reżyser postanowił zakpić z mrocznej atmosfery swoich pierwszych kinowych filmów — „Symetrii” i „Palimpsestu”. — Tak, chodziło mi o pastisz wcześniejszych obrazów — przyznaje. — Jednak przede wszystkim chciałem pobawić się sztywną telewizyjną formą — sitcom narzuca reżyserowi mnóstwo ograniczeń i schematów, którymi trzeba się precyzyjnie posługiwać.
Akcja „Cztery poziomo” opiera się na dialogu. Każdy odcinek trwa niespełna 20 minut i składa się z serii skeczy słownych. Rozmówki między bohaterami odbywają się tylko w trzech miejscach: w celi, na spacerniaku i w sali widzeń.