Za taką właśnie kreację w „Łowcy jeleni” (1978) dostał Oscara. Z lekką autoironią mówi o sobie, że nie ma dzieci, żadnych poważnych hobby ani nałogów, słowem: wszystkiego, co zabiera człowiekowi czas. I właśnie dlatego może bezgranicznie poświęcić się pracy.
Grywa średnio w pięciu filmach rocznie i podobno w całej swej karierze nie odrzucił ani jednej roli. Sam w jednym z wywiadów tak to uzasadnia: — Jeśli otrzymuję propozycję, mogę ją przyjąć lub odmówić, zwykle przyjmuję, bo zawsze lepiej jest coś robić, niż siedzieć bezczynnie. Ktoś powie, że ta czy inna rola nie jest mi potrzebna. Odpowiadam, dlaczego nie? Co innego mam do roboty? Siedzieć przed domem? Wolę iść do pracy, spotkać się na planie z innymi aktorami i dobrze się bawić.
Jeśli chodzi o aktorstwo, gwiazdor nie ma wątpliwości: nie wyobraża sobie, że mógłby robić coś innego.
— Lubię filmy z wielu powodów — wyjaśnia. — Czasem są to ludzie, z którymi przyszło mi pracować, czasem fakt, że dobrze zagrałem. Kiedy indziej — miejsce, gdzie były kręcone zdjęcia, albo suma, na którą opiewa czek.
Christopher Walken to prawdziwy hollywoodzki weteran — w dorobku ma ponad 100 ról filmowych, wiele telewizyjnych i teatralnych. Niedługo skończy 65 lat, a w show-biznesie jest prawie tak samo długo. Pierwszą sesję zdjęciową miał jako kilkunastomiesięczny bobas.