Zobacz komentarz na [link=http://www.rp.pl/artykul/353409.html]tv.rp.pl[/link]
Do starej posiadłości wprowadza się kobieta z mężem i synkiem. Dom wynajęli im miejscowi księża, nic jednak nie wspominając o jego mrocznej przeszłości. Wkrótce kobietę zaczynają dręczyć upiorne wizje, w których traci dziecko...
To streszczenie nie oddaje bogactwa wątków poruszonych przez Quirogę. Reżyser wpisuje dramat kobiety w opowieść o mrocznych sekretach Kościoła, a przy okazji opowiada o naturze cudów, zbrodniczym obliczu reżimu Franco i tragedii dzieci, którym złowieszczy dom służył kiedyś za sierociniec.
Reżyserowi udało się połączyć to wszystko w spójną całość dzięki pomysłowej narracji. Quiroga płynnie przechodzi między fragmentami filmu stylizowanymi na archiwalny dokument i konwencją klasycznego horroru, w którym po domu hasają upiory, kapłani odprawiają egzorcyzmy, a bliska obłędu kobieta okazuje się medium zdolnym do kontaktu ze światem niematerialnym.
„Wezwani” nie tyle straszą widza, ile utrzymują go w stanie permanentnego napięcia w oczekiwaniu na spotkanie z nieznanym. Quiroga świetnie bowiem rozumie, że epatowanie przemocą jest w kinie grozy pozbawione sensu. Liczy się stopniowe budowanie klimatu zagrożenia.