Tańczące gangi

„Rize” – świetny dokument o nowym hiphopowym fenomenie.

Publikacja: 04.09.2009 23:55

Krumping jest substytutem walki, młodzi mieszkańcy Los Angeles zamieniają przemoc na taniec

Krumping jest substytutem walki, młodzi mieszkańcy Los Angeles zamieniają przemoc na taniec

Foto: SOLOPAN

– Taniec to ucieczka, kumasz? – mówi młody Murzyn z pomalowanymi na błękitno ustami. Na policzkach rysuje białe wzory, jakby się szykował jednocześnie do pokazu i walki. – Występując, poznaję rzeczywistość. A w tej okolicy ludzie nie ruszają się poza własne podwórko.

Ta okolica to środkowe Los Angeles. Te same ulice, które płonęły podczas zamieszek rasowych i po których dziś przemykają samochody ze strzelającymi na oślep chłopakami. Ten siedzący przed kamerą zmienia się w klauna. – Umiem być zabawny, zdobywam szacunek, robiąc coś pozytywnego. Gdyby nie to, byłbym bardzo, bardzo złym człowiekiem – mówi bez cienia uśmiechu.

To wygląda idyllicznie, nierealnie – kilkunastu czarnoskórych byków w strojach klaunów śpiewa i tańczy na ulicy dla kilkuletniej dziewczynki. Mała ma dziś urodziny, a oni w prezencie serwują jej clowning – nową formę hiphopowego tańca, która zastępuje im strzelaniny i bójki.

Clowning narodził się w latach 90., wymyślił go Tommy The Clown, były diler, który zmądrzał w więzieniu. Postanowił uszczęśliwiać dzieci, a młodych ratować przed złymi wyborami. Dziś każdy w dzielnicy wie, że bez odrobionych lekcji może zapomnieć o tańcu. A tańczyć chce każdy, także dzieci. Kiedy David LaChapelle kręcił „Rize”, w Los Angeles działało około 50 tanecznych grup.

[srodtytul]Nie dla ślicznotek[/srodtytul]

– Pytanie: z kim tańczysz, zastąpiło pytanie o to, z jakiego jesteś gangu – mówi jeden z klaunów. – Ludzie z zewnątrz patrzą na nas jak na zbirów z getta. A my tu siedzimy w gnieździe żmii. Żyjemy w opresji.

Niektórzy uczniowie Tommy’ego poszli własną drogą i stworzyli krumping – bardziej agresywną odmianę tańca, przypominającą bójkę. Jest jak eksplozja. Ciałem tancerze wstrząsają skurcze, zamiast miłych dla oka figur są ciosy i kopniaki, jakieś zdumiewająco silne pulsowanie mięśni. Jakby z tańczących wyrywały się wściekłość i żal. Tak o tym mówią: – To nasz getto-balet, nasza żałoba. Rzeka złości, której nie możesz zatamować.

Wychodzą na ulicę, parking, plażę. Stają w okręgu, ktoś wchodzi do środka, zrzucając bluzę. Zaczyna solo, jakby wyzywał na pojedynek. Zaraz znajduje się przeciwnik. Są walki potężnych chłopaków, walki płci i dziewczyn. – Może nie jesteśmy najpiękniejsze, mamy krzywe uśmiechy, ale tańczymy – mówi jedna. Jej rywalka dodaje: – Nieważne, że wyjdzie na wierzch moja brzydota. To nie pozowanka ślicznych panienek.

Tancerze ociekają potem, robią groźne miny, pasja bierze nad nimi górę. – To tylko złudzenie, że toczymy wojnę. Krumping zastępuje przemoc. Zmieniamy frustrację w taniec – powtarzają.

[srodtytul]W kręgu wojowników[/srodtytul]

W środkowym Los Angeles nigdy nie było bezpiecznie – w latach 50. płonęły krzyże Ku-Klux-klanu, białe gangi najeżdżały dzielnicę. Film LaChapelle’a zaczyna się od archiwalnych zdjęć zamieszek w 1965 i 1992 r.: płoną samochody, straszą rozbite witryny, nad asfaltem czołgają się kłęby dymu. Gdzieś spoza kadru śpiewaczka gospel nawołuje, by ludzie się opamiętali, nim nadejdzie Sąd Ostateczny. W dzielnicach zdominowanych przez Afroamerykanów i Latynosów od lat 70. powiększało się bezrobocie, w siłę rosły gangi. I dziś można zginąć przez przypadek. W czasie pracy nad filmem zastrzelono dziewczynkę, która wyszła po napój do sklepu.

– Tu wyrośliśmy, wśród popiołów. I tu żyjemy – mówi jeden z bohaterów „Rize”. Większość tancerzy zwraca się do kamery z podobnym patosem i dumą. Jeden jest sierotą przygarniętą przez pastora, drugi pokazuje bliznę – zasłonił matkę, gdy dziadek chciał ją zastrzelić. Trzeci zastępował rodzeństwu ojca, który odszedł, oraz matkę, która ćpała.

Wokół krumpingu i clowningu, tak jak wokół całej kultury hiphopowej, wyrósł etos emancypacji i wspólnotowa filozofia. Taniec z rówieśnikami zastępuje rodzinę, społeczną hierarchię, szkołę. Dla nastolatków pozbawionych perspektyw i codziennych zajęć stał się jedyną sferą, w której mogą coś osiągnąć i budować poczucie wartości. Jak w rapowaniu i graffiti – liczy się unikalny styl, surowy talent.

LaChapelle rejestruje coś jeszcze – rytualny wymiar krumpingu. Ujęcia wyginających się tancerzy przeplata ze zdjęciami afrykańskich plemion. Podobne gesty, obnażone torsy i znaki na twarzach, zbiorowa euforia. Afrykańczycy, tańcząc, łączą się z duchami przodków.

Krumperzy też wracają do korzeni, a nawet przeżywają mistyczne uniesienia. Podczas ulicznego pokazu tańca jedna z dziewczyn, pochłonięta przez trans, mdleje. – Uderzyła! – oznajmia tonem kaznodziei jej kolega. – Każdy z nas na to czeka – dodaje.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=p.wilk@rp.pl]p.wilk@rp.pl[/mail][/i]

– Taniec to ucieczka, kumasz? – mówi młody Murzyn z pomalowanymi na błękitno ustami. Na policzkach rysuje białe wzory, jakby się szykował jednocześnie do pokazu i walki. – Występując, poznaję rzeczywistość. A w tej okolicy ludzie nie ruszają się poza własne podwórko.

Ta okolica to środkowe Los Angeles. Te same ulice, które płonęły podczas zamieszek rasowych i po których dziś przemykają samochody ze strzelającymi na oślep chłopakami. Ten siedzący przed kamerą zmienia się w klauna. – Umiem być zabawny, zdobywam szacunek, robiąc coś pozytywnego. Gdyby nie to, byłbym bardzo, bardzo złym człowiekiem – mówi bez cienia uśmiechu.

Pozostało 86% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu